Strony

wtorek, 7 sierpnia 2018

Tajemnica śmierci "Bema"

Dziś przypada 75-ta rocznica śmierci ppor. Zygmunta Morawskiego "Bema". Z tej okazji zamieszczam artykuł, przesłany przez stałego czytelnika, p. Andrzeja Igielskiego, któremu postać ta jest szczególnie bliska. Zachęcam do lektury!


Ppor. Zygmunt Morawski "Bem" (stoi w środku) w gronie Hubalczyków.
Gałki Krzczonowskie luty-marzec 1940 r.

Najbardziej znaną postacią Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego jest oczywiście jego dowódca, major Henryk Dobrzański "Hubal". Nie można jednak zapomnieć o tych, których wokół siebie skupił i którzy, podobnie jak on, zdecydowali się trwać w mundurze na okupowanych ziemiach polskich. Nie znamy dziś dokładnej liczby osób, jaka przewinęła się przez szeregi Oddziału. Z pewnością było ich kilkuset, może nawet powyżej pół tysiąca. Jednak tych, którzy towarzyszyli Majorowi od samego początku, którzy od bram stolicy przeszli z nim cały szlak aż do Anielina, było zaledwie czterech. Każdemu, kto choć pobieżnie zapoznał się z historią OWWP, ich nazwiska powinny być znane: Romuald Rodziewicz "Roman", Józef Alicki, Zygmunt Morawski ("Bem") i Antoni Kossowski ("Ryś"). Zwłaszcza dwaj pierwsi należą do najbardziej rozpoznawalnych Hubalczyków, między innymi dzięki filmowi "Hubal" (1973r.) Bohdana Poręby. Inaczej Morawski i Kossowski - ich sylwetki pozostają niejako w cieniu, co wydaje się być nieco krzywdzące, zważywszy na to, jak piękne karty zapisali w historii Oddziału.
Postacią, która mnie szczególnie zainteresowała, jest Zygmunt Morawski. Jego losy wydają się dziś najbardziej tragiczne. Spośród wszystkich żołnierzy Hubala wielu zginęło w walce, inni zamordowani przez Niemców i Rosjan,  część przeżyła wojnę, ale tylko "Bem" targnął się na swoje życie.

Taką wersję jego tragicznej śmierci powtarzają za Melchiorem Wańkowiczem wszyscy, którzy piszą o żołnierzach majora Hubala. Na początku lipca br., dzięki uprzejmości Ewy Pawlus, autorki bloga Tropem Hubala, wszedłem jednak w posiadanie odbitek rękopisów, które rzucają nowe światło na  wydarzenia sprzed 75 lat. Czytamy w nich relację nieznanej z imienia Podgórskiej-Morawskiej (siostry "Bema"): W dniu ślubu Bema w Jerozolimie jego kolega, który miał być świadkiem - odmówił, powiedziawszy, że synowi komunisty nie będzie świadkiem. [...] Zygmunt usłyszawszy to miał mu dać po twarzy, temu koledze, i pojedynkować się. W pojedynku miał zginąć.
Relacja siostry "Bema", przecząca
dotychczasowej wersji jego śmierci.
Zbiory Archiwum Akt Nowych

Powodem pojedynku była przeszłość ojca Zygmunta, ppłk. dypl. Mariana Morawskiego, który napisał memoriał do Stalina o utworzenie rządu polskiego w ZSRR spośród „wydajuszczichsia wojennoplennych” i podejmował się taki rząd sformować.

*
Zygmunt Paweł Morawski urodził się 15 stycznia 1921 roku w Pruszkowie w rodzinie z tradycjami wojskowymi. Jego ojciec, ppłk dyplomowany Marian Morawski, w połowie lat 30. pełnił obowiązki dowódcy 45. Pułku Piechoty w Równem. W 1938 roku Zygmunt zdał maturę i na ochotnika wstąpił do wojska.
Nie był słuchaczem żadnej szkoły kawaleryjskiej /sprawdziłem/ i nie wiadomo, gdzie walczył we wrześniu 39 r.  Do majora dołączył w okolicach Kanału Augustowskiego 25 września. Od tej pory nieprzerwanie  stał u boku Hubala aż do jego śmierci 30 kwietnia pod Anielinem. Brał udział we wszystkich ważnych dla OWWP wydarzeniach. Był w Zychach, kiedy Dobrzański zaczynał tworzyć swoją konspiracyjną organizację Okręg Bojowy Kielce, i w Cisowniku, gdzie w ręce niemieckie wpadły niemal wszystkie konie oddziału. W listopadzie razem z plut. Alickim towarzyszył Hubalowi jako obstawa w czasie wyjazdu do Kielc, gdzie major szukał porozumienia z tworzącą się właśnie Służbą Zwycięstwu Polski. Nieraz wysłuchiwaliśmy przeróżnych ubolewań majora, który twierdził, że jeśli władze konspiracyjne nie pójdą na ustępstwa, natychmiast wyjedzie do oddziału  - wspominał tamten wyjazd Alicki. Pod koniec listopada ’39, kiedy kpt. Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz” zdecydował się opuścić oddział i przedostać do Francji, Hubal zgodził się, aby towarzyszył mu Morawski. „Bem” odmówił jednak, woląc pozostać w oddziale. 
Zygmunt Morawski z ojcem.
23 grudnia, w czasie wigilii na Bielawach, otrzymał awans na stopień podporucznika. Po przemarszu do wsi Gałki i rozbudowie oddziału odpowiadał za szkolenie w zakresie regulaminów i broni. Po częściowej demobilizacji 13 marca 1940 roku był jednym z dwóch oficerów, którzy pozostali przy Hubalu. My z Markiem [Szymańskim ps. Sęp"] byliśmy za młodzi na to, żebyśmy mogli służyć Panu Majorowi naszemu Dowódcy i Ojcu jakimikolwiek radami - przyznawał smutno w liście do kpt. Kalenkiewicza. Walczył pod Huciskiem, gdzie uczestniczył w patrolu na niemiecką kolumnę samochodową, i pod Szałasami. Można by powiedzieć, że był wielkim szczęściarzem, albowiem biorąc udział w niezliczonej liczbie patroli i we wszystkich potyczkach oddziału nie odniósł żadnych obrażeń.
Jest też w biografii Bema ciekawy wątek:  W dniu 15.IV. Pan Major nadał mi krzyż Virtuti Militari za Hucisko i za dowodzenie w czasie walki leśnej pod Szałasem, które uznał za bardzo dobre. Za szarżę pod Szałasem otrzymałem od Pana Majora po raz czwarty Krzyż Walecznych. Romek [wachm. Romuald Rodziewicz „Roman”] i Józek [wachm. Józef Alicki] otrzymali Virtuti, a Marek [ppor. Marek Szymański „Sęp”] Walecznych po raz II. ( pisownia oryginalna –list „Bema” do „Kotwicza”).  Brak jakiegokolwiek potwierdzenia o nadaniu odznaczeń. Nie możemy jednak wykluczyć, że wnioski o nadanie odznaczeń zostały sporządzone, jednakże w całej zawierusze po walce pod Huciskami i Szałasem nie dotarły „wyżej”. Niestety o powyższe fakty nie możemy już zapytać nikogo.
Po śmierci Hubala Morawski  udał się na ostatnią zbiórkę 25 czerwca 1940 roku w Kluczewsku. Po rozwiązaniu OWWP  dotarł pod koniec 1940 r do polskiego obozu w Latrun w Palestynie.
 Zygmunt Morawski "Bem".
Zbiory Archiwum Akt Nowych
Wtedy rozpoczęła się służba ppor. Morawskiego w Dyonie Ułanów Brygady Strzelców Karpackich, czyli późniejszym Pułku Ułanów Karpackich - najdalej z wszystkich Hubalczyków od granic Polski. Pełnił służbę w Samodzielnej Brygadzie Strzelców Karpackich ( nr ewidencyjny 5125) , uczestnicząc między innymi w obronie Tobruku w 1941 r. W 1942 r., wraz z całym Pułkiem Ułanów Karpackich, zajmował stanowiska obronne na przedpolach Kairu podczas trwania bitwy pod El Alamein. Z kolei od jesieni 1942 r. przebywał w Iraku, gdzie Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich przemianowana na 3 Dywizję Strzelców Karpackich, weszła w skład II Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa. Jesienią 1942 r. w Iraku doszło do spotkania ppor. Zygmunta Morawskiego z ojcem ppłk. dyplomowanym Marianem Morawskim po trzech latach rozłąki. Dotychczas przebieg służby „Bema” w na Wschodzie zdawał się nie kryć żadnych tajemnic. Jednak ostatnio odnalezione zdjęcia podporucznika w mundurze i z odznaką lotniczą każą zadać sobie pytanie o jego związek z tym rodzajem broni. Na razie jednak musi ono pozostać bez odpowiedzi.
Karierę wojskową Zygmunta Morawskiego przerwała śmierć 7 sierpnia 1943 r. w hotelu „King Dawid” w Jerozolimie. Jako przyczynę zgonu orzeczono wówczas samobójstwo, co w świetle wyżej zamieszczonych rękopisów, nie jest zgodne z prawdą. Nie targnął się na własne życie, ale poniósł śmierć w obronie honoru własnego ojca. Swoją postawą i bohaterstwem udowodnił wielokrotnie, że zasłużył by pamięć o nim nie zaginęła. Walczył do końca za Polskę!

Za pomoc w powstaniu notki dziękuję Ewie Pawlus i Jackowi Lombarskiemu, autorowi książki „Major Hubal. Legendy i mity”.   
Andrzej Igielski


Grób Zygmunta Morawskiego na cmentarzu w Ramli.
Fotografia ze strony http://2korpus.itgo.com/

4 komentarze:

  1. Jesteś prawdziwym szperaczem w naszej historii osób które zapisały się bohaterską odwagą w tak nierównej walce z okupantem. Gratuluję artykułu.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. PAnie Andrzeju materiał jest bardzo fajny, może coś z tym zrobię. Poczekam na naczelnego. Pozdrawiam Andrzej W

    OdpowiedzUsuń