Edmund Kuropka (Barbarycz) - w oddziale dowódca plutonu ciężkich karabinów maszynowych
Podobno pochodził z Kresów. Podobno zginął, wysadzając się granatem, by Niemcy nie mogli wziąć go żywcem. Podobno... Jak wiele ustaleń sprzed kilkudziesięciu lat, tak i te wymagają sprostowań i aktualizacji.
Pchor. Edmund Kuropka „Barbarycz” dołączył do oddziału w początkach stycznia 1940 r. Kiedy w Gałkach masowo napływali ochotnicy, stanął na czele plutonu CKM (Hubalczycy posiadali 3 ciężkie karabiny maszynowe, przy czym jeden nie był sprawny, brakowało w nim tylców). Niewiele wiadomo o jego przedwojennej służbie wojskowej, jedynie tyle, że znajomość ckm wyniósł właśnie z wojska. Z czasów pobytu w Gałkach zapamiętał go plut. Józef Lewandowski („Lech”): „Wieczorem wpadłem do >>Barbarycza<<. Tam też ścisk, ale nie taki jak u nas. Pomożesz -zapytał? W czym mam ci pomóc?... Chcę to wszystko nafaszerować amunicją i wskazał na leżące taśmy do cekaemu. Było tego dużo. Zabraliśmy się do pracy. Jest to żmudna czynność. Każdą sztukę amunicji należy wcisnąć w parcianą taśmę. W koszarach mieliśmy do pomocy wyrównywacz, a tu robiliśmy to na oko. Wiedziałem z doświadczenia jak ważna to czynność. Od tego zależy czy cekaem będzie grał seriami jak należy, czy też będą przerwy, tzw. zacięcia”.