niedziela, 1 maja 2022

Edmund Kuropka ps. "Barbarycz"

Edmund Kuropka (Barbarycz) - w oddziale dowódca plutonu ciężkich karabinów maszynowych


Podobno pochodził z Kresów. Podobno zginął, wysadzając się granatem, by Niemcy nie mogli wziąć go żywcem. Podobno... Jak wiele ustaleń sprzed kilkudziesięciu lat, tak i te wymagają sprostowań i aktualizacji.

Pchor. Edmund Kuropka „Barbarycz” dołączył do oddziału w początkach stycznia 1940 r. Kiedy w Gałkach masowo napływali ochotnicy, stanął na czele plutonu CKM (Hubalczycy posiadali 3 ciężkie karabiny maszynowe, przy czym jeden nie był sprawny, brakowało w nim tylców). Niewiele wiadomo o jego przedwojennej służbie wojskowej, jedynie tyle, że znajomość ckm wyniósł właśnie z wojska. Z czasów pobytu w Gałkach zapamiętał go plut. Józef Lewandowski („Lech”): „Wieczorem wpadłem do >>Barbarycza<<. Tam też ścisk, ale nie taki jak u nas. Pomożesz -zapytał? W czym mam ci pomóc?... Chcę to wszystko nafaszerować amunicją i wskazał na leżące taśmy do cekaemu. Było tego dużo. Zabraliśmy się do pracy. Jest to żmudna czynność. Każdą sztukę amunicji należy wcisnąć w parcianą taśmę. W koszarach mieliśmy do pomocy wyrównywacz, a tu robiliśmy to na oko. Wiedziałem z doświadczenia jak ważna to czynność. Od tego zależy czy cekaem będzie grał seriami jak należy, czy też będą przerwy, tzw. zacięcia”.

czwartek, 27 stycznia 2022

Major Hubal i wyścigi konne

Henryk Dobrzański szeroko znany jest dziś przede wszystkim jako legendarny major Hubal. Przed wojną jednak jego nazwisko rozsławiły jeździeckie sukcesy, odnoszone na krajowych, ale także europejskich hipodromach. Do najgłośniejszych należało niewątpliwie zdobycie specjalnej, pozaregulaminowej nagrody – złotej papierośnicy za najlepszy indywidualny wynik (dwukrotny bezbłędny przejazd) w trakcie zawodów o puchar księcia Walii w czasie londyńskiego Horse Show w czerwcu 1925 r. Z punktu widzenia historii polskiego jeździectwa ważniejszym wydaje się jednak występ na międzynarodowych wojskowych konkursach hippicznych w Nicei dwa miesiące wcześniej. Zespół, w skład którego wszedł także Dobrzański, wywalczył wówczas po raz pierwszy drużynowe trofeum – Puchar Narodów.

Zarówno te, jak i inne imponujące osiągnięcia spowodowały, że Dobrzański kojarzony jest przede wszystkim ze sportem hippicznym. Mało kto jednak wie, że Hubal równie dobrze, a może nawet jeszcze lepiej, odnajdował się na torze wyścigowym.


Major Dobrzański na wałachu „Nic ci d tego” po zwycięskiej gonitwie w czasie zimowych wyścigów konnych w Zakopanem, 15 luty 1933 r. Zdjęcie: NAC.



Jeździecka pasja Majora zaczęła się wcześnie, jeszcze w dzieciństwie, lecz dopiero zakończenie walk o niepodległość i granice Polski oraz decyzja pozostania w wojsku umożliwiły mu pełne oddanie się ukochanemu sportowi. W latach 1921-1924 konsekwentnie budował swoje sportowe portfolio, uczestnicząc w zawodach regionalnych w Bielsku, Nowej Wsi, Piotrkowie, Krzeszowicach i Lwowie. Wystartował wówczas w blisko 40 konkurencjach, wśród których aż 28 było gonitwami na torze lub biegami w terenie, a tylko 11 konkursami hippicznymi.

niedziela, 28 lutego 2021

„Jesteśmy otoczeni ze wszystkich stron" - Szałasy cz. 2

Właściwie nie wiadomo, dlaczego major Dobrzański zdecydował się na tak długi postój w Szałasie Starym. Już pod Huciskiem zdawał sobie bowiem sprawę, że jego oddział jest otoczony i aby wydostać się z okrążenia będzie musiał podjąć próbę przebicia się. Wybrał w tym cel rejon lasów suchedniowskich, rozciągających się na wschód od wsi. Być może nie spodziewał się, że Niemcy tak szybko podejmą przeciwko niemu kolejne działania. Możliwe też, że pragnął dać żołnierzom czas na odpoczynek po zwycięskiej walce i wyczerpującym nocnym marszu.

Po spokojnej nocy, rankiem 1 kwietnia dało się słyszeć warkot motorów i pojazdów opancerzonych. Niedługo potem nad wsią pojawiły się samoloty patrolujące. O ósmej rano Hubal wysłał wachmistrza Romualda Rodziewicza „Romana” w stronę Odrowąża. Przywiózł on wiadomości o kolumnach wojska, widocznych na szosie Stąporków – Skarżysko-Kamienna. Miejscowa ludność informowała za to o niemieckiej koncentracji w położonym na północny-wschód Sorbinie, a także wyładunku wojska z zagnańskiej kolejki wąskotorowej, biegnącej w lesie na wschód od wsi. Ewentualne zagrożenie od południa rozpoznać miał z kolei ppor. Zygmunt Morawski „Bem” w towarzystwie dwóch ułanów, a na północ pomaszerował pieszy patrol kpr. Teofila Biegaja „Teo”. Przez łąki dotarliśmy do lasu, jak weszliśmy w las, natenczas leciał samolot, tak niziutko, że czubki drzew mu się nieraz o skrzydła obcierały – relacjonował po latach Januszowi Smolce ten ostatni. Piechurzy dotarli lasem do szosy, na której dostrzegli niemieckie pojazdy, i po krótkim zastanowieniu ostrzelali jeden z widocznych motocykli. Potem dowódca zarządził odwrót.