Jedno z ostatnich zdjęć majora Hubala, wykonane przez Niemców prawdopodobnie w zagajniku pod Anielinem. Fotokopia w zbiorach J. Lombarskiego. |
Nie mogę wykluczyć całkowicie, że na cmentarzu w Inowłodzu faktycznie spoczywa Henryk Dobrzański. Nie będę jednak ukrywać, że jestem bardzo sceptyczna co do tej hipotezy. Argumenty, które przytaczane są na jej poparcie, są dla mnie niemal zupełnie niewiarygodne. Spróbujmy przyjrzeć się relacji, od której wszystko się zaczęło.
Paweł Beuth całą historię usłyszał od swojego teścia, Jana Kowalskiego. Jego ojciec, Stanisław, miał w maju 1940 roku uczestniczyć w pochówku majora Hubala. Według tej opowieści, w pierwszym tygodniu maja Niemcy mieli zgłosić się do proboszcza parafii w Inowłodzu, księdza Stanisława Kowalskiego, i obarczyć go sprawą pochówku zabitego kilka dni wcześniej Hubala. Aby przywieźć zwłoki z Tomaszowa, ksiądz Kowalski potrzebował furmanki i w tym celu zwrócił się do wspomnianego już wyżej Stanisława Kowalskiego. Po przewiezieniu do Inowłodza, ciało oficera zostało pochowane w grobowcu rodziny Kowalskich, gdzie znajdowało się do roku 1949. Później jednak w grobowcu zabrakło już miejsca i ciało majora miało zostać przeniesione pod ścianę cmentarza, gdzie nie było wówczas żadnych grobów. W latach 80. ta część nekropolii została zagospodarowana dla kolejnych pochówków i gdy znaleziono tam kości, zostały one przeniesione w inne miejsce. W programie "Było... nie minęło" Paweł Beuth twierdził, że szczątki Hubala mogą znajdował się tam nadal. Na poparcie swoich słów pokazywał fotografię grobowca Kowalskich, na odwrocie której ktoś ołówkiem zanotował: "Hubal 1940 13 IX 1949".
Nie wiedzieć dlaczego, całą tę relację uznano za szczególnie wiarygodną. Prace ekshumacyjne na inowłodzkim cmentarzu podjęło Stowarzyszenie Wizna 1939, które może się pochwalić m.in. odnalezieniem szczątków doczesnych kpt/mjra Władysława Raginisa. Na swojej stronie, relacjonując pierwszy etap prac ekshumacyjnych, Stowarzyszenie pisało entuzjastycznie o "nowej fazie w poszukiwaniach grobu Hubala", o "wyjątkowym prawdopodobieństwie" odnalezienia go właśnie tam. Rzeczywiście, wśród odkopanych kości znajdowały się również należące do mężczyzny w wieku 40-50 lat, a więc pasującym do wieku Dobrzańskiego. Nad informacją o tym, że na jednej kości widniały ślady cięcia szablą, jakoś się prześlizgnięto. Być może dlatego, że nigdzie nie ma potwierdzonej informacji, aby major kiedykolwiek taką ranę odniósł. Szczątki trafiły do analizy dna, na której wyniki wciąż trzeba czekać.
Mimo upływu roku, entuzjazm Stowarzyszenia nie słabnie. Co więc wywołuje mój sceptycyzm? Zacznijmy może od dowodu, jaki przedstawia świadek. O zdjęciu można powiedzieć tylko tyle, że na pewno przedstawia grób rodziny Kowalskich. Adnotacja na odwrocie mogła zostać wykonana w dowolnym momencie i tak naprawdę nijak nie potwierdza, że major kiedykolwiek spoczywał na uwiecznionej na fotografii mogile. Tekst mógł zostać dopasowany (choć oczywiście nie musiał) do treści relacji. Na pewno też zastanowić się należy, dlaczego cała ta historia ujrzała światło dzienne dopiero teraz, po prawie osiemdziesięciu latach? To przecież nie pierwszy raz, kiedy próbuje się rozwikłać zagadkę miejsca pochówku Hubala. Akcje takie miały miejsce m.in. w latach siedemdziesiątych. W dodatku, parę lat temu głośno było o hipotezach pochowania Hubala w Wąsoszu koło Częstochowy lub Kraśnicy niedaleko Opoczna. Dlaczego wówczas świadek nie zgłosił się i nie powiedział: "Tam nie ma co szukać, bo major spoczywa w Inowłodzu."? Jego postać wciąż jest znana w tamtych stronach, nie wierzę, żeby takie informacje do świadka nie dotarły. Tak późne ujawnienie relacji powoduje również, że wszystkie osoby, które mogłoby ją potwierdzić lub zanegować, już niestety nie żyją. A przecież historyk ma niejako we krwi weryfikację treści jednego źródła - drugim. W tym przypadku było to niemożliwe, a fakt, że nie jest to relacja z pierwszej ręki, powinien dodatkowo zaalarmować zwolenników tej hipotezy.
Również treść tej historii budzi moje wątpliwości. Przede wszystkim - dlaczego Niemcy mieliby w ogóle zawiadamiać polskiego księdza o konieczności pochowania zwłok majora Dobrzańskiego. Doskonale wiadomo, jak bardzo starali się zatrzeć wszelkie ślady i całą sprawę zachować w głębokiej tajemnicy. Na zachowanych fotografiach major leży obłożony gałązkami i gazetami - ciało przygotowano do spalenia, by utrudnić jego identyfikację. Tymczasem, w kilka dni po śmierci Hubala, Niemcy "udostępniają" ciało proboszczowi z Inowłodza. Gdzie tu logika? Tym bardziej, że jest to miejscowość odległa od Tomaszowa o prawie dwadzieścia kilometrów. Ten, kto był choć raz na terenie tomaszowskich koszar, lub nawet w samym tylko mieście, łatwo się zorientuje, że w bliskiej okolicy nie brak miejsc idealnych dla ukrycia ciała. Miejscowość otoczona jest lasami, w pobliżu jednostki znajduje się cmentarz żołnierzy z I wojny światowej, a przecież i same koszary wydają się bezpiecznym miejscem - na pewno Niemcy nie zakładali, że pięć lat później będą opuszczać to miejsce. Dlaczego więc mieliby brać pod uwagę odległy Inowłódz? W dodatku, z jakiego powodu powierzyli to polskiemu księdzu, który zorganizować miał transport ciała, dobrać sobie współpracowników do pochówku, a tym samym samodzielnie zadecydować, kto jest godzien zaufania i dotrzyma tajemnicy? Początkowo więc robią wszystko, by uniemożliwić identyfikację ciała, pochować Hubala w sekrecie, a po kilku nagle tracą zainteresowanie całą sprawą, zostawiając to proboszczowi Kowalskiemu. Ja w tym nie widzę sensu.
Stowarzyszenie Wizna 1939 całą tę historię promuje jednak jako bardzo wiarygodną. Od kwietnia tego roku na stronie internetowej Stowarzyszenia przeczytać można kolejne "rewelacje" w sprawie poszukiwań grobu Hubala. Podjęto bowiem próby odszukania w pobliżu Tomaszowa samotnej, bezimiennej mogiły, na której miała wisieć tabliczka z niemieckim napisem Tu leży bohater. Można zastanawiać się, dlaczego Niemcy mieliby w ogóle w jakiś sposób oznaczać miejsce grobu Hubala. W dodatku w taki pełen szacunku sposób. Nie zmienia to jednak faktu, że i taka wersja miejsca pochówku majora krążyła, chyba nawet niedługo po wojnie. Członkom Stowarzyszenia należy się uznanie za każdą próbę odnalezienia miejsca spoczynku majora. Oni jednak idą dalej, a mianowicie łączą obie wersje i nadal uznają je za bardzo prawdopodobne! Według informacji zawartych na stronie, kolejność wydarzeń miałaby wyglądać następująco:
1) Niemcy przygotowują ciało do spalenia, żeby uniemożliwić jego identyfikację.
2) Chowają Hubala w bezimiennej mogile, na której zawieszają wspomnianą tabliczkę.
3) Po kilku dniach w jakiś sposób zawiadamiają księdza Kowalskiego z Inowłodza, że powinien ciało majora zabrać (wykopać?) i pochować w innym miejscu.
4) Ksiądz Kowalski przewozi ciało Hubala do Inowłodza i chowa na miejscowym cmentarzu.
5) Historia ta ujrzy światło dzienne w siedemdziesiąt sześć lat od tamtych wydarzeń.
Czy to w ogóle brzmi przekonująco? Dla mnie niestety nie. Dlatego obawiam się, że wyniki ekshumacji szczątków odnalezionych w Inowłodzu, nie przyniosą odpowiedzi na pytanie, gdzie znajduje się grób majora Dobrzańskiego. Stowarzyszeniu Wizna 1939 należy się oczywiście uznanie za ich trud podczas prac. Dobrze, że badają każdą pogłoskę o miejscu pochowaniu Hubala. Uważam jednak, że mówienie o tym, że prawdopodobnie spoczywa on w Inowłodzu, jest mocno na wyrost.
Nie wiedzieć dlaczego, całą tę relację uznano za szczególnie wiarygodną. Prace ekshumacyjne na inowłodzkim cmentarzu podjęło Stowarzyszenie Wizna 1939, które może się pochwalić m.in. odnalezieniem szczątków doczesnych kpt/mjra Władysława Raginisa. Na swojej stronie, relacjonując pierwszy etap prac ekshumacyjnych, Stowarzyszenie pisało entuzjastycznie o "nowej fazie w poszukiwaniach grobu Hubala", o "wyjątkowym prawdopodobieństwie" odnalezienia go właśnie tam. Rzeczywiście, wśród odkopanych kości znajdowały się również należące do mężczyzny w wieku 40-50 lat, a więc pasującym do wieku Dobrzańskiego. Nad informacją o tym, że na jednej kości widniały ślady cięcia szablą, jakoś się prześlizgnięto. Być może dlatego, że nigdzie nie ma potwierdzonej informacji, aby major kiedykolwiek taką ranę odniósł. Szczątki trafiły do analizy dna, na której wyniki wciąż trzeba czekać.
Mimo upływu roku, entuzjazm Stowarzyszenia nie słabnie. Co więc wywołuje mój sceptycyzm? Zacznijmy może od dowodu, jaki przedstawia świadek. O zdjęciu można powiedzieć tylko tyle, że na pewno przedstawia grób rodziny Kowalskich. Adnotacja na odwrocie mogła zostać wykonana w dowolnym momencie i tak naprawdę nijak nie potwierdza, że major kiedykolwiek spoczywał na uwiecznionej na fotografii mogile. Tekst mógł zostać dopasowany (choć oczywiście nie musiał) do treści relacji. Na pewno też zastanowić się należy, dlaczego cała ta historia ujrzała światło dzienne dopiero teraz, po prawie osiemdziesięciu latach? To przecież nie pierwszy raz, kiedy próbuje się rozwikłać zagadkę miejsca pochówku Hubala. Akcje takie miały miejsce m.in. w latach siedemdziesiątych. W dodatku, parę lat temu głośno było o hipotezach pochowania Hubala w Wąsoszu koło Częstochowy lub Kraśnicy niedaleko Opoczna. Dlaczego wówczas świadek nie zgłosił się i nie powiedział: "Tam nie ma co szukać, bo major spoczywa w Inowłodzu."? Jego postać wciąż jest znana w tamtych stronach, nie wierzę, żeby takie informacje do świadka nie dotarły. Tak późne ujawnienie relacji powoduje również, że wszystkie osoby, które mogłoby ją potwierdzić lub zanegować, już niestety nie żyją. A przecież historyk ma niejako we krwi weryfikację treści jednego źródła - drugim. W tym przypadku było to niemożliwe, a fakt, że nie jest to relacja z pierwszej ręki, powinien dodatkowo zaalarmować zwolenników tej hipotezy.
Również treść tej historii budzi moje wątpliwości. Przede wszystkim - dlaczego Niemcy mieliby w ogóle zawiadamiać polskiego księdza o konieczności pochowania zwłok majora Dobrzańskiego. Doskonale wiadomo, jak bardzo starali się zatrzeć wszelkie ślady i całą sprawę zachować w głębokiej tajemnicy. Na zachowanych fotografiach major leży obłożony gałązkami i gazetami - ciało przygotowano do spalenia, by utrudnić jego identyfikację. Tymczasem, w kilka dni po śmierci Hubala, Niemcy "udostępniają" ciało proboszczowi z Inowłodza. Gdzie tu logika? Tym bardziej, że jest to miejscowość odległa od Tomaszowa o prawie dwadzieścia kilometrów. Ten, kto był choć raz na terenie tomaszowskich koszar, lub nawet w samym tylko mieście, łatwo się zorientuje, że w bliskiej okolicy nie brak miejsc idealnych dla ukrycia ciała. Miejscowość otoczona jest lasami, w pobliżu jednostki znajduje się cmentarz żołnierzy z I wojny światowej, a przecież i same koszary wydają się bezpiecznym miejscem - na pewno Niemcy nie zakładali, że pięć lat później będą opuszczać to miejsce. Dlaczego więc mieliby brać pod uwagę odległy Inowłódz? W dodatku, z jakiego powodu powierzyli to polskiemu księdzu, który zorganizować miał transport ciała, dobrać sobie współpracowników do pochówku, a tym samym samodzielnie zadecydować, kto jest godzien zaufania i dotrzyma tajemnicy? Początkowo więc robią wszystko, by uniemożliwić identyfikację ciała, pochować Hubala w sekrecie, a po kilku nagle tracą zainteresowanie całą sprawą, zostawiając to proboszczowi Kowalskiemu. Ja w tym nie widzę sensu.
Stowarzyszenie Wizna 1939 całą tę historię promuje jednak jako bardzo wiarygodną. Od kwietnia tego roku na stronie internetowej Stowarzyszenia przeczytać można kolejne "rewelacje" w sprawie poszukiwań grobu Hubala. Podjęto bowiem próby odszukania w pobliżu Tomaszowa samotnej, bezimiennej mogiły, na której miała wisieć tabliczka z niemieckim napisem Tu leży bohater. Można zastanawiać się, dlaczego Niemcy mieliby w ogóle w jakiś sposób oznaczać miejsce grobu Hubala. W dodatku w taki pełen szacunku sposób. Nie zmienia to jednak faktu, że i taka wersja miejsca pochówku majora krążyła, chyba nawet niedługo po wojnie. Członkom Stowarzyszenia należy się uznanie za każdą próbę odnalezienia miejsca spoczynku majora. Oni jednak idą dalej, a mianowicie łączą obie wersje i nadal uznają je za bardzo prawdopodobne! Według informacji zawartych na stronie, kolejność wydarzeń miałaby wyglądać następująco:
1) Niemcy przygotowują ciało do spalenia, żeby uniemożliwić jego identyfikację.
2) Chowają Hubala w bezimiennej mogile, na której zawieszają wspomnianą tabliczkę.
3) Po kilku dniach w jakiś sposób zawiadamiają księdza Kowalskiego z Inowłodza, że powinien ciało majora zabrać (wykopać?) i pochować w innym miejscu.
4) Ksiądz Kowalski przewozi ciało Hubala do Inowłodza i chowa na miejscowym cmentarzu.
5) Historia ta ujrzy światło dzienne w siedemdziesiąt sześć lat od tamtych wydarzeń.
Czy to w ogóle brzmi przekonująco? Dla mnie niestety nie. Dlatego obawiam się, że wyniki ekshumacji szczątków odnalezionych w Inowłodzu, nie przyniosą odpowiedzi na pytanie, gdzie znajduje się grób majora Dobrzańskiego. Stowarzyszeniu Wizna 1939 należy się oczywiście uznanie za ich trud podczas prac. Dobrze, że badają każdą pogłoskę o miejscu pochowaniu Hubala. Uważam jednak, że mówienie o tym, że prawdopodobnie spoczywa on w Inowłodzu, jest mocno na wyrost.
Obawiam się, że nigdy nie poznamy miejsca, gdzie spoczywa Hubal. Chyba za dużo czasu już minęło. Choć nie urywam, że chciałbym aby to miejsce zostało kiedyś odnalezione.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, czas wydaje się działać tutaj na niekorzyść... Choć z drugiej strony, udaje się teraz odnaleźć groby wielu Żołnierzy Wyklętych i innych osób represjonowanych przez reżim komunistyczny. Być może więc i przyjdzie dzień, kiedy uda się odnaleźć ciało majora Hubala. Możliwe, że pewnych wskazówek przyniosłaby kwerenda w niemieckich archiwach, bo właściwie wciąż opieramy się w poszukiwaniach przede wszystkim na potomkach domniemanych świadków pochówku Hubala.
UsuńPozdrawiam
Niestety na fb Pan Ksyta mnie zablokowal wiec dodam komentarz tutaj Kwestionuje Pan wiele rzeczy związanych z mjr Hubalem ale kilka można również zakwestionować z Pana książki"Hubal historia prawdziwa"np pobyt Hubala w leśniczówce Klepacze u pana Mariana Langera trwal ponad dwie doby Pan we wspomnianej książce skraca go do kilku godzin czemu?dla mnie odpowiedź jest prosta.
OdpowiedzUsuńPanie "Anonimie" ! Sugeruję by dokończył pan swą myśl i napisał "prostą odpowiedż". Każdy pogląd na sprawę śmierci i ewentualnego pochówku mjr Dobrzańskiego może przyczynić się do weryfikacji wszelkich innych informacji. Pozostaję z szacunkiem.
UsuńJa również mam wrażenie, że wypowiedź "Anonima" jest niepełna. Jeśli chodzi o książkę pana Ksyty, to jej niewątpliwym atutem jest wykorzystanie jako źródła dziennika bojowego Oddziału. Dotąd dokument ten nie był dostępny szerszemu gronu czytelników. Z drugiej jednak strony książka pełna jest drobnych potknięć i przekręceń, które mogą dziwić u historyka. Pan Ksyta m.in. dowolnie sobie "tnie" cytaty z dziennika bojowego i potem wychodzą takie kwiatki, że łącznik z Końskich, przywożąc rozkaz "Grabca" znalazł oddział w Kamiennej Woli (s. 172). Tymczasem w rzeczywistości było to kilka dni później, 07.04 w Węgrzynie Małym. Jest to niby błąd mały, ale jednak sugeruje czytelnikowi nieprawdziwą informację. To oczywiście jeden z przykładów, komentarz "Anonima" pokazuje, że można znaleźć ich w tej pozycji więcej.
UsuńJa najbardziej nie mogę wybaczyć panu Ksycie, że bez mrugnięcia okiem, bez rzetelnej weryfikacji źródła, które cytuje, robi z Hubala mordercę jeńców wojennych, a tym samym zbrodniarza wojennego. Nie ma dowodów na to, że major rzeczywiście kazał jeńców rozstrzelać, a tym bardziej że zrobił to osobiście. Pan Ksyta jednak pisze to jako pewnik! Uczciwość wobec czytelnika i samego Hubala nakazywałaby chociaż wspomnieć, że wokół tego epizodu są wątpliwości.
Pozdrawiam
kochani ...jestescie bez serca?mowicie o hubalu...przeciez to nasz dobrocczynca.dzieki niemu jestesmy wolni...on dal wszystko co mial...wiare w Polske
OdpowiedzUsuńzycie zucilo mnie do austrii...kiedys pilem piwo w centrum...obok siedziala rodzina i starszy pan..swietowali chyba jego urodziny...slabo mowie po niemiecku ale rozumie dobrze...ow pan stwierdzil...swietujemy dzis ...wolalbym gdyby nigdy to sie nie zdazylo tak powiedzial...centrum w Linzu ..ogrody piwne..kawiarnie...i balkon nad tym wszystkim prrzemawial kiedys hitler...
OdpowiedzUsuńmoze to zbieg okolicznosci...powiedzial serce mi peka...tego nigdy nie zrozumiecie powiedzial do swojej rodziny...sluchalem lapiac slowa..powiedzial tak..zabilem czlowieka ktory byc moze byl moim bratem z polski ...mjr henryk dobrzanski;hubal;oczywiscie moze to moja wyobraznia..ale tak slyszalem...
OdpowiedzUsuńhubal..bylem trzezwy ogarnelo mnie zdumienie..hubal ale to nie moze byc ten.pomyslalem..i to byl by koniec mojej fantazji..placac za rachunek .podziekowalem po polsku..dziekuje..czlowiek sie rozplakal i powiedzial bardzo lamliwym glosem przepraszam...
OdpowiedzUsuńzle sie czujac powiedzial...dombrowa jakos tak..niewiem to straszne
OdpowiedzUsuńOczywiście była taka wieś (obecnie jest włączona do miasta) Dąbrowa położona niedaleko Tomaszowa Mazowieckiego. W dodatku jest to obszar położony w pobliżu jednostki wojskowej.
OdpowiedzUsuń