Często zastanawiam się
nad fenomenem legendy majora Hubala. Do dziś jest on symbolem
kontynuowania walki przez Polaków po tragicznym wrześniu 1939 r.
Wiadomości o jego oddziale docierały daleko poza teren działania
Hubalczyków, nawet do Warszawy. A przecież nie prowadzili oni
żadnych spektakularnych akcji. Nie wysadzali pociągów, nie
organizowali zasadzek, nie rozbijali więzień. Owszem, 30 marca 1940
r. zwyciężyli liczniejszego przeciwnika w bitwie pod Huciskiem,
lecz głównie przygotowywali się dopiero do przyszłych działań –
dywersji na niemieckich tyłach.
Tym samym właściwiej by
było określić majora Hubala symbolem nie walki, ale trwania. Mimo
trudów życia w lesie, mimo rozkazów o rozwiązaniu oddziału,
nadchodzących z Komendy Głównej ZWZ. I trwania dzięki wspaniałej
postawie ludności polskiej, którą widok polskiego munduru krzepił,
podnosił na duchu i umacniał w przekonaniu, że Polska znów będzie
wolna.
Ta postawa majora
znalazła uznanie nie tylko u części historyków, ale także
poetów. Na dzieło jednego z nich natknęłam się niespodziewanie
podczas kiermaszu bibliotecznego. Wpadła mi wówczas w oczy książka
Wrzesień heroiczny. Antologia poezji polskiej o polskiej wojnie
1939. Szukałam w niej zupełnie
innego wiersza, tymczasem w spisie treści szybko wyłowiłam znajome
pięć liter – utwór Hubal
pochodzącego z Wilna poety, prozaika i krytyka, Tadeusza
Grabowskiego:
Tamtą
Polskę
uwoziłeś w oczach
w
biegu
zmydlonego
konia
Tamtą
Polskę, tamtą jesień
niebo –
zryte bombami
dymiące
pogorzelisko ziemi
złoty
okrutny bóg słońca
ciskał
czarne
przekleństwa
białokore
brzozy
oblewała
brudna
ochra
krwi
tamtą
Polskę, tamtą jesień
chałupy
w malw opłotkach
pobielone
strachem
od
węgła
po
kaleń strzechy
rozkwitły
nagle
w
bukiety kwiatów
żywego
ognia
z
ustami
na
gips, na wapno
walili
się w dół
wykopany
własnymi rękami
tamtą
Polskę, tamtą jesień
uwoziłeś
w oczach
wyszedł
chłop na pole
siać z
płachty
na
oziminę
w
rozgrzaną ziemię
kładł
ziarno
obumarłe
pod
łopatami
piasek
krzyk
rudej gliny
i krzyż
z
gałęzi brzozowych
bez
liści wiatru
oberwanych
nocą
pod
niemym psem
księżyca
pod
zawieruchą
gwiazd
tamtą
Polskę, tamtą jesień
wyszedł
chłop na pole
orać
pługiem
zgrzytał
boleśnie lemiesz
na
kościach poległych
tamtą
jesień
gdy
niebo czyste
jak
plaster miodu
nad
rojowiskiem
pszczół
brzęczących
ponad
mrowiskiem
rozdeptanych
miast
tamtą
Polskę
cuchnącą
ścierwem
koni
słodkim
odorem
trupów
dymiącą
zgliszczem
spalonych
domów
dogasający
nadziei
żużel
tamtą
Polskę, tamtą jesień
uwoziłeś
w oczach
mijając
w biegu
dnie
mijając
w biegu
miesiące
uwożąc
na siodle
pochodnię
zapaloną
głowy
podpalać
serce
ten
mięsień
tłoczący
krew
na
limfę i żółć
na
rozpacz i na gniew
na bólu
płaszcz
szkarłatny
z
koroną cierniową na skroni
tamtą
Polskę
uwoziłeś
w oczach
rycerzu
zaprzysiężony
na wierność
samemu
sobie
tamtą
jesień
niosłeś
na plecach
brzozowe
krzyże
bezimiennych
mogił
sterczące
w niebo
na
rudej glinie
żalu
tamtą
Polskę, tamtą jesień
przez
sosny jałowce
pragnieniem
ogromnym
w
szuwarach zaroślach
w
bagnach trzęsawisk
po pas
po
piersi
po
szyję
po usta
po
włosy
zanurzony
w
czarnym słońcu
klęski
16-17 IX 1973
T. Grabowski, Hubal, [w:] Wrzesień heroiczny. Antologia poezji
o polskiej wojnie 1939, pod red. S. Grabowskiego, Warszawa [b.r.w], s. 174-176.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz