środa, 1 czerwca 2016

Hubal i Wrzesień Heroiczny

Często zastanawiam się nad fenomenem legendy majora Hubala. Do dziś jest on symbolem kontynuowania walki przez Polaków po tragicznym wrześniu 1939 r. Wiadomości o jego oddziale docierały daleko poza teren działania Hubalczyków, nawet do Warszawy. A przecież nie prowadzili oni żadnych spektakularnych akcji. Nie wysadzali pociągów, nie organizowali zasadzek, nie rozbijali więzień. Owszem, 30 marca 1940 r. zwyciężyli liczniejszego przeciwnika w bitwie pod Huciskiem, lecz głównie przygotowywali się dopiero do przyszłych działań – dywersji na niemieckich tyłach.


Tym samym właściwiej by było określić majora Hubala symbolem nie walki, ale trwania. Mimo trudów życia w lesie, mimo rozkazów o rozwiązaniu oddziału, nadchodzących z Komendy Głównej ZWZ. I trwania dzięki wspaniałej postawie ludności polskiej, którą widok polskiego munduru krzepił, podnosił na duchu i umacniał w przekonaniu, że Polska znów będzie wolna.
Ta postawa majora znalazła uznanie nie tylko u części historyków, ale także poetów. Na dzieło jednego z nich natknęłam się niespodziewanie podczas kiermaszu bibliotecznego. Wpadła mi wówczas w oczy książka Wrzesień heroiczny. Antologia poezji polskiej o polskiej wojnie 1939. Szukałam w niej zupełnie innego wiersza, tymczasem w spisie treści szybko wyłowiłam znajome pięć liter – utwór Hubal pochodzącego z Wilna poety, prozaika i krytyka, Tadeusza Grabowskiego:


Tamtą Polskę
uwoziłeś w oczach
w biegu 
zmydlonego konia

Tamtą Polskę, tamtą jesień
niebo – zryte bombami
dymiące pogorzelisko ziemi
złoty okrutny bóg słońca
ciskał
czarne przekleństwa
białokore brzozy
oblewała
brudna ochra
krwi

tamtą Polskę, tamtą jesień
chałupy w malw opłotkach
pobielone strachem
od węgła
po kaleń strzechy
rozkwitły nagle
w bukiety kwiatów
żywego ognia
z ustami
na gips, na wapno
walili się w dół
wykopany własnymi rękami

tamtą Polskę, tamtą jesień
uwoziłeś w oczach
wyszedł chłop na pole
siać z płachty
na oziminę
w rozgrzaną ziemię
kładł
ziarno obumarłe
pod łopatami
piasek
krzyk rudej gliny
i krzyż
z gałęzi brzozowych
bez liści wiatru
oberwanych nocą
pod niemym psem
księżyca
pod zawieruchą
gwiazd

tamtą Polskę, tamtą jesień
wyszedł chłop na pole
orać pługiem
zgrzytał boleśnie lemiesz
na kościach poległych

tamtą jesień
gdy niebo czyste
jak plaster miodu
nad rojowiskiem
pszczół brzęczących
ponad mrowiskiem
rozdeptanych miast

tamtą Polskę
cuchnącą
ścierwem koni
słodkim odorem
trupów
dymiącą zgliszczem
spalonych domów
dogasający
nadziei żużel

tamtą Polskę, tamtą jesień
uwoziłeś w oczach
mijając w biegu
dnie
mijając w biegu
miesiące
uwożąc na siodle
pochodnię
zapaloną głowy
podpalać serce
ten mięsień
tłoczący krew
na limfę i żółć
na rozpacz i na gniew
na bólu
płaszcz szkarłatny
z koroną cierniową na skroni

tamtą Polskę
uwoziłeś w oczach
rycerzu
zaprzysiężony na wierność
samemu sobie
tamtą jesień
niosłeś na plecach
brzozowe krzyże
bezimiennych mogił
sterczące
w niebo
na rudej glinie
żalu

tamtą Polskę, tamtą jesień
przez sosny jałowce
pragnieniem ogromnym
w szuwarach zaroślach
w bagnach trzęsawisk
po pas
po piersi
po szyję
po usta
po włosy
zanurzony
w czarnym słońcu
klęski
16-17 IX 1973 
     
      T. Grabowski, Hubal, [w:] Wrzesień heroiczny. Antologia poezji 
o polskiej wojnie 1939, pod red. S. Grabowskiego, Warszawa [b.r.w], s. 174-176.


        
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz