Henio Dobrzański w drugim roku nauki w II Szkole Realnej w Krakowie |
Dwa dni temu, 1 września, obchodziliśmy smutną rocznicę wybuchu II wojny światowej. Wojny, którą Polacy z kretesem przegrali. To bolesna prawda i jedynym pocieszeniem może być liczba wspaniałych bohaterów, jakich ta wojna nam dała. Jednym z nich był oczywiście major Henryk Dobrzański. To jego działania po Wrześniu 1939 zapewniły mu trwałe miejsce w naszej historii. Z tej racji, być może bardziej wskazanym byłby wpis tematyczny, poświęcony losom majora na samym początku wojny. Lecz przecież 1 września to nie tylko dzień, w którym rozpętało się piekło wojny światowej. To również początek roku szkolnego. Dlatego też, może nieco zaskakująco, chciałam poświęcić kilka słów edukacji młodego Henia.
Uzdolniony, choć lekceważący szkolne przepisy.
Naukę rozpoczął jeszcze w Jaśle, w Miejskiej Szkole Ludowej. Już po przeprowadzce rodziny Dobrzańskich do Krakowa, w 1907 roku, stał się uczniem klasy Ia w II Wyższej Szkole Realnej. Edukację w tej placówce kontynuował do roku 1910. Nie posiadam dokładnych ocen Henia z tamtych lat, jednak wygląda na to, że w tamtym okresie uczył się jeszcze całkiem dobrze. Co prawda, w szkolnych sprawozdaniach jego nazwisko nigdy nie zostało wytłuszczone na czele listy uczniów, jak to przysługiwało prymusom, jednak figurowało w gronie uczniów ze stopniem pierwszym lub "uzdolnionych", czyli zaraz po prymusach. Nie wiadomo, jak na noty te wpływało zachowanie, szkolne sprawozdania milczą bowiem na ten temat. Wiadomo jednak skądinąd, że w roku szkolnym 1909/1910 pani Dobrzańska zdecydowała się zapisać syna do internatu ojców zmartwychwstańców. Być może liczyła, że księżulom uda się jakoś poskromić coraz bardziej łobuzującego syna.
Pod opieką zakonników Henio nie pozostał jednak zbyt długo. W kolejnym roku szkolnym jego nazwisko nie pojawia się już wśród uczniów klasy IV a. Prawdopodobnie w tym czasie pani Dobrzańska zabrała syna i dwa lata starszą Leonię i wyjechała do Francji. Ślad tego rocznego pobytu znaleźć można w dokumentach wojskowych Dobrzańskiego, w których deklaruje znajomość języka francuskiego a także południa Francji.
Dla roku szkolnego 1911/1912 brak niestety sprawozdania szkolnego. W kolejnym widzimy Henryka wśród uczniów klasy Va, jednak brak tam jakiejkolwiek adnotacji na temat jego wyników w nauce. Przypuszczać jednak należy, że spowodowana wyjazdem przerwa nie wyszła mu na dobre i nie zdołał odrobić zaległości w nauce. Musiał powtórzyć klasę i tą drogą znalazł się ponownie w klasie Va, tym razem jednak w I Szkole Realnej. Zachowane dokumenty pozwalają powiedzieć nieco więcej na temat jego postępów w nauce. Już po pierwszym semestrze dominującą oceną stała się dostateczna. Wśród nich pięknie wyróżniał się stopień bardzo dobry z języka francuskiego i dobry z rysunków odręcznych. Z gimnastyki Henio był zwolniony, a i sprawował się chyba nie najgorzej, skoro jego zachowanie oceniono na dobre.
Po drugim półroczu lista ocen niewiele się zmieniła, z tą tylko różnicą, że zachowanie zmieniono na nieodpowiednie ("z powodu lekceważenia szkolnych przepisów"), a stopień z geometrii wykreślnej - na niedostateczny. Przewidziany egzamin poprawkowy musiał jednak zdać, skoro w kolejnym roku szkolnym (1914/1915) znalazł się wśród uczniów klasy VI. W szkolnej ławie nie siedział długo. Trwała już I wojna światowa i wkrótce Henryk Dobrzański zmienił uczniowski mundurek na uniform Legionów Polskich. Do egzaminu kończącego szóstą klasę nie stawił się, zaangażowany już w walkę o wolną Polskę.
Sprawa matury
Do tego momentu pozwalają nam śledzić jego edukację zachowane dokumenty szkolne. Sam zainteresowany, wypełniając w 1919 roku wojskową "Kartę kwalifikacyjną dla Komisji Weryfikacyjnej", deklaruje ukończenie 7-mio klasowej II Szkoły Realnej (wraz z maturą) oraz rozpoczęcie studiów na kierunku agronomia Uniwersytetu Jagielońskiego. Wśród dokumentów, mających to potwierdzić, wymienia świadectwo maturalne oraz indeks. Widać tu więc pewną rozbieżność, tym bardziej, że uczniem II Szkoły Realnej był Dobrzański tylko przez pierwsze cztery lata szkolnej edukacji, potem przeniósł się do I Szkoły Realnej. Łukasz Ksyta, autor książki Major Hubal. Historia prawdziwa (Warszawa 2014), sugeruje na jej stronach (ss. 24-26), że podane w wojskowych dokumentach informacje były przez Dobrzańskiego celowo sfałszowane, aby nie blokować sobie w przyszłości drogi awansu. Na poparcie tego twierdzenia przytacza znaną wszystkim historię zmiany daty urodzenia przez przyszłego Hubala, który aby dostać się do wojska dodał sobie jeden rok.
Nie będę ukrywać, że widzę inną możliwość. Myślę, że Dobrzański zdawał sobie sprawę z konsekwencji podawania w życiorysie nieprawidłowych danych. Co innego jest zmienić datę urodzenia, a co innego przyznawać się do wykształcenia, którego się nie posiada. Młody Henryk nie był jedynym, który podawał się za starszego, by przywdziać wymarzony mundur polskich formacji. Nie był też jedynym, który służbę w nich rozpoczynał bez matury. Wielu jego legionowych kolegów starało się potem o przepustki i urlopy, właśnie w celu nadrobienia braków w edukacji. Dlaczego zatem w przypadku samego Dobrzańskiego miałoby być inaczej? Widzę dwie możliwości, w których miał sposobność przygotowania się do matury. Pierwsza nadarzyła się podczas pobytu w Kielcach - od jesieni 1916 do wiosny 1917. O drugiej, bardziej chyba prawdopodobnej, na antenie Radia Wolna Europa mówiła kuzynka Dobrzańskiego, Helena Lubieniecka-Krzeczunowicz: [Henryk] był w domu [w Krakowie] na skutek rozwiązania Legionów i przygotowywał się z opóźnieniem do matury. W tym wypadku wchodzi więc w grę rok 1918. Audycja ta jest Ksycie znana, ba, w swojej książce cytuje jej wcześniejsze o kilka zdań fragmenty. Dziwi więc, że nie zwrócił uwagi na tak istotny przecież szczegół i wolał Hubalowi zarzucić zwykłe fałszerstwo. Oczywiście, przygotowywanie się do matury nie oznacza jeszcze jej zdania, świadczy jednak o tym, że Dobrzański podejmował próby uzupełnienia szkolnej edukacji.
To wszystko to rzecz jasna tylko hipotezy, poparte jedynie przesłankami, a nie dowodami. Za taki z pewnością uchodziłoby świadectwo maturalne, jednak poszukiwania tego dokumentu nie przyniosły na razie rezultatu. Temat ten wciąż czeka więc na swego wnikliwego badacza, a nam pozostaje stara jak świat, pocieszająca prawda, że wielcy ludzie nie zawsze byli orłami w szkole.
Za pomoc w przygotowaniu wpisu dziękuję J. Lombarskiemu.
Fotografia pochodzi z książki H. Sobierajskiego, A. Dyszyńskiego, Hubal, Warszawa 1997, s. 23.
Skoro sam Henryk Dobrzański w karcie kwalifikacyjnej w 1919 roku świadczy nieprawdę (nie ukończył nawet 6 klasy), a później powtórnie robi to w kwestionariuszu w 1934 r. własnoręcznie pisząc, że "szkołę ukończył z maturą" w 1914 roku w Krakowie to Pan Łukasz Ksyta ma prawo wątpić w wiarygodność tych oświadczeń. "Przygotowywanie się do matury" nawet przy założeniu wiarygodności świadka i jego "dobrej wierze", nie jest jednoznaczne z przystąpieniem do niej, a tym bardziej ze zdaniem tego egzaminu. Pani hipoteza nie ma żadnego poparcia w znanej, istniejącej dokumentacji, która wręcz temu zaprzecza.
OdpowiedzUsuńNie ma poparcia w dokumentacji? Kwestionariusze wypełnione przez Dobrzańskiego również mają taką rangę. Skoro przyznawał się do zdania matury w 1919 roku, a w dodatku są relacje dwóch osób, które potwierdzają, że on tę maturę "czasu wojny" zdał (lub się do niej przygotowywał), to dlaczego mamy od razu zakładać, że Dobrzański te informacje fałszował? Mamy jedynie dowód na to, że przyszły Hubal matury nie zdał w 1914 roku. Ale to nie wyklucza, że mógł zdać ją później.
UsuńNie mam pojęcia, dlaczego p. Ksyta z taką lekkością przypisuje Hubalowi fałszowanie dokumentacji. Opiera się tylko na sprawozdaniu szkolnym, które informuje, że w 1914 roku Dobrzański nie przystąpił do matury. W 1919 sam Dobrzański twierdził, że maturę ma. Ksyta zdaje się więc nie zauważać, że między jednym i drugim dokumentem minęło pięć lat i wiele rzeczy mogło się wtedy wydarzyć. Na potwierdzenie mojej hipotezy są więc wojskowe dokumenty i relacja dwóch świadków. Na potwierdzenie wersji Ksyty - tylko dokument wcześniejszy, z 1914 roku. Dlaczego więc mamy od razu zakładać wersję bardziej "krzywdzącą" dla samego Hubala?
Dodam jeszcze, że w 1925 roku Dobrzański został wyznaczony na egzamin sprawdzający na kurs, przygotowujący do awansu na majora. Jak wiemy - musiał go zdać. Nie przyjęliby go na kurs, gdyby jego papiery nie były w porządku.
Oczywiście, rozstrzygające będzie tu odnalezienie samego dokumentu matury, jednak uważam, że za moją hipotezą przemawia więcej argumentów.
Wykształcenie przed wstąpieniem do wojska "Szkoła realna w Krakowie z maturą".
UsuńA następnie :"do roku 1914 kończyłem szkołę realną w Krakowie."
To słowa z własnoręcznie wypełnionego i podpisanego przez Henryka Dobrzańskiego kwestionariusza z roku 1934! Wiadomo, że H. Dobrzański szkoły realnej w 1914 nie ukończył(ukończył tylko 5 klas z 7), o maturze nie wspominając. Stąd wersja bardziej "krzywdząca" dla samego Hubala jest bardziej realna. Nie ma dokumentu matury, są nieprawdziwe oświadczenia samego zainteresowanego(20 lat później!). Nie ma żadnych argumentów do snucia hipotez bez pokrycia.
Anonimoey - AninimowemuO zdaniu matury w 1916 roku, pisał "świadek" Kazimierz Papee, szwagier Dobrzańkiego. Zaznaczam, nie pisał o przygotowaniu, ale o zdaniu matury. Informacja o maturze nie pojawia się w żadnym dokumencie sprzed 1919 roku.
OdpowiedzUsuńA o tym, ze ukonczyl pierwszy semestr agronomii tez wspominal Jacku a moze Zenonie?
UsuńZenonie. Dobrzański napisał że tylko zaczął, Nigdzie nie pisał, że skończył. Później nie wspominał nigdzie o studiach.
Usuńsuper tekst pozdrawiam
OdpowiedzUsuń