sobota, 1 września 2018

A więc wojna!

Kadr z filmu "Hubal" (1973 r.).
Zbiory Filmoteki Narodowej

Halo, halo. Tu Warszawa i wszystkie rozgłośnie Polskiego Radia. Dziś rano o godzinie 5.40 oddziały niemieckie przekroczyły granicę polską, łamiąc pakt o nieagresji. Zbombardowano szereg miast. - Te straszne słowa Polacy usłyszeli rankiem 1 września 1939 roku.   A więc wojna. Z dniem dzisiejszym wszelkie sprawy i zagadnienia schodzą na plan dalszy. [...]  Wszyscy jesteśmy żołnierzami. Musimy myśleć tylko o jednym: walka aż do zwycięstwa.
Wybuch wojny dla wielu nie był zaskoczeniem. Od miesięcy w sytuacji międzynarodowej dało się wyczuć narastające napięcie. Kpt. Bronisław Lubieniecki, weterynarz szwadronu zapasowego 3. pułku strzelców konnych w Wołkowysku wspominał, że wśród kadry oficerskiej często rozmawiano na ten temat. Udział w takich dyskusjach brał też major Henryk Dobrzański. Jego zdaniem wojna będzie - relacjonował Lubieniecki Zygmuntowi Kosztyle. - [...] sytuacja jest tak napięta, że dojdzie do wojny. Nie przewidywał dramatycznej klęski. Nie wątpił, że nadchodzi wojna, ale jej rozmiarów i zasięgu nie przewidywał. Ale czy ktokolwiek wtedy zdawał sobie sprawę, jak tragicznie potoczą się wydarzenia?
W chwili, gdy wojna wybuchła,  Henryk Dobrzański był już w cywilu. W stan spoczynku przeszedł z dniem 31 lipca 1939 roku, "w drodze postępowania rew. lek."   - jak zaznaczono w piśmie szefa Biura Personalnego Ministerstwa Spraw Wojskowych do Szefa Departamentu Kawalerii. Najprawdopodobniej wyjechał wtedy z Wołkowyska i zamieszkał w Plechowie, gdzie przebywały jego żona Zofia z Zakrzeńskich i córka Krystyna. Ta ostatnia wspominała: Pamiętam, jak szedł na wojnę. Usiadł wtedy na moim łóżeczku i dał mi bransoletkę z turkusikami, która potem jakoś zaginęła. "Tatuś teraz wyjeżdża i żegna się z tobą. Masz tu ode mnie pamiąteczkę" - powiedział. Wtedy widzieli się po raz ostatni. 
Szukając przydziału major Dobrzański skierował się najpierw do Hrubieszowa, gdzie w latach 1934-1936 służył w 2. pułku strzelców konnych. Prawdopodobnie pojawił się tam 3 września. Zamieszkał na krótko u rotmistrza Jurkowskiego. Niestety, nie znalazł dla siebie miejsca ani funkcji w Hrubieszowie. Po rozejrzeniu się opuścił miasto i udał się w podróż do innych ośrodków zapasowych  - zanotował Stanisław Piotrowski. Ostatecznie dotarł do Wołkowyska, gdzie formował się 110. rezerwowy pułk ułanów pod dowództwem podpułkownika Jerzego Dąmbrowskiego. Jak zapamiętał Jan Jarecki, w początkach września Dobrzański złapał pułk na kwaterach polowych, manewrując zręcznie po polnych drogach swoim Fiatem "500". [...] mężczyzna przystojny, więcej jak średniego wzrostu, silnej budowy ciała, blondyn o lekko falistych włosach - mógłby pozować do portretu wzorowego kawalerzysty. Był to zresztą człowiek energiczny i szybko decydujący się, wydawał rozkazy bez wahania i wymagał posłuchu. Jego energia, soczysty język i stanowczość w postępowaniu zjednywały mu zaufanie podwładnych.
W Wołkowysku major otrzymał wreszcie przydział na stanowisko zastępcy dowódcy 110. pułku, z którym przeszedł wrześniowy szlak aż do rozwiązania jednostki w Janowie koło Kolna w dniu 28 września 1939 r.

 Bibliografia:
Wojna na antenie radia. "Musimy myśleć o jednym: walka aż do zwycięstwa" [dostęp dn. 31.08.2018].
Jarecki J., Walki kawalerii polskiej Wrzesień 1939, Katowice 1989.
Kozioł T., Małe ojczyzny. Plechów, Kazimierza Wielka 2011. 
Piotrowski S., W żołnierskim siodle, Warszawa 1982. 
Poradowski R., Mój ojciec "Hubal", "Głos poranny", nr 75 z dn. 28.04.1990, s.1, 7; [cyt. za:] Lombarski J., Major Hubal. Legendy i mity, Końskie 2011, s. 37. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz