piątek, 19 października 2018

Bitwa czy potyczka? Walka pod Wolą Chodkowską

Wola Chodkowska. Miejsce walki.
Fot. J. Lombarski
Dziwno było, jak sie oni utrzymali
Rankiem 1 X 1939 r. oddział majora Dobrzańskiego stanął na lewym brzegu Wisły (więcej na temat przeprawy znajdziecie w poprzednim wpisie). Około godziny szóstej lub siódmej rano kawalerzyści pojawili się w Kłodzie. Na miejsce postoju wybrali ostatnią chałupę we wsi, należącą do Wincentego Jaworskiego. Według gospodarza, było ich wówczas około  trzydziestu, prowadzili też dwa wozy taborowe.
Ułani zostali na podwórku, oporządzali konie i jedli śniadanie. Oficer, w którym możemy domyślać się samego majora Dobrzańskiego, wszedł do chałupy, gdzie rozmawiał z Jaworskim. Wypytywał, czy w okolicy nie pojawiły się już oddziały partyzanckie i czy Niemcy często zaglądają w te strony (większe siły niemieckie stacjonowały w miejscowości Brzóza, oddalonej o czternaście kilometrów). Kawalerzyści przebywali w Kłodzie dwie godziny.  Jaworski dał im siano i ciepłą bieliznę, a potem poprowadził ich do położonego na południowy zachód Chodkowa.
[...]  zobaczyłem przez okno mego mieszkania, stojącego przy drodze, jak przez wieś jechał na koniach od wsi Kłody oddział kawalerii Wojska Polskiego w pełnym oporządzeniu, umundurowaniu i uzbrojeniu.  [...] zatrzymali się na drugim końcu wsi.  - wspominał Jan Czerwiński w rozmowie z Antonim Lipcem. Żołnierze zakwaterowali się w zagrodzie Władysława Tokarskiego i gajówce Franciszka i Antoniego Strzelczyków. Na czas ich pobytu mieszkańcom nie wolno było poruszać się swobodnie po wsi, każdy musiał pozostać tam, gdzie przebywał. Dziwno było, jak się oni utrzymali - powiedział Markowi Szymańskiemu Józef Piwowarczyk.
Kawalerzyści pozostali w Chodkowie cztery godziny. Możliwe, że major planował tu dłuższy postój, jednak coś pokrzyżowało jego zamiary. 

Przebieg potyczki
Wola Chodkowska na mapie WIG (1937 r.).
Literą B zaznaczony bród na Radomce, X - miejsce walki.

Było już po południu, kiedy na środku piaszczystej drogi, odchodzącej od głównego traktu przez Wolę Chodkowską, w miejscu zwanym "Stegny", ugrzęzła niemiecka ciężarówka. Głos ciężko pracującego silnika niósł się daleko, za brzeg Radomki, dzielącej Wolę od Chodkowa. Doszedł również do polskich kawalerzystów, z których jeden zaczął obserwować teren przez lornetkę. Chwilę potem wszyscy dosiedli koni i brodem przez rzekę ruszyli w kierunku samochodu. [...] usłyszeliśmy okrzyk "Hurra" z olszyn znad Radomki. Wyjechała na koniach gromada żołnierzy, kierując się galopem w stronę samochodu. Usłyszałem strzały, a następnie widziałem palący się samochód niemiecki. Oddział polski odjechał w stronę wsi Łaszówka [...] - relacjonował A. Lipcowi Jan Czerwiński, mieszkaniec Chodkowa.
Przebieg walki doskonale widziała również Helena Pastwa, której dom znajdował się zaledwie kilkadziesiąt metrów od miejsca starcia. To właśnie dzięki niej wiemy, że załoga samochodu liczyła tylko sześciu Niemców. Dwóch z nich zginęło od razu, jeden został ranny, a trzech próbowało ucieczki.  Jednego z nich dosięgła polska kula 250 metrów od samochodu, drugiemu udało schować się za pobliską stodołę. Kawalerzyści szukali go, lecz nie znaleźli i ostatecznie opuścili pole walki  mając dwóch zabitych. Ułani Henryk Piekarski i Kazimierz Stromski zostali pochowani w lesie za wsią Łaszówką. Na miejscu pozostała paląca się ciężarówka, w której zaczęła wybuchać amunicja. Tam gdzie w ziemię wsiąkła benzyna do dziś nie chcą rosnąć żadne rośliny.
Kiedy Józef Alicki opisywał przebieg tego starcia, wspomniał, że w zemście wieś została później spalona przez okupanta. Nie jest to jednak prawda. Przed represjami uratował Wolę ranny Niemiec, którego opatrzyła Anna Flak, matka Heleny Pastwy. Zaświadczył przed swoim dowództwem, że załogę ciężarówki zaatakował regularny oddział wojskowy, a nie cywile. Po jego zeznaniach oficer niemiecki wziął matkę za rękę i powiedział "gut matka", po czym Niemcy odjechali, zabierając ze sobą rannego. [...] żadnych represji nie było - relacjonowała Pastwa. 

Podusmowanie
Bród na Radomce, przez który ułani przejechali w kierunku
Woli Chodkowskiej.
Fot. Jacek Lombarski
Nie wiadomo, dlaczego major Dobrzański zdecydował się zaatakować załogę ciężarówki. W jego interesie leżało niepostrzeżenie przedostać się w Góry Świętokrzyskie i ewentualnie dalej na południe. Tymczasem wdanie się w walkę alarmowało okupanta, że na tym terenie wciąż pozostają jakieś polskie jednostki. Mogło również ściągnąć na wieś niemieckie represje.  Z opisu okoliczności starcia jasno wynika, że kawalerzyści mogli go uniknąć. Czy chodziło zatem o podniesienie morale? Trudno powiedzieć.
Wśród tylu błędnych informacji, wciąż krążących na tematej potyczki, warto jeszcze raz podkreślić, że była ona niewielka i nie zasługuje na miano "bitwy". Po stronie polskiej uczestniczyło w niej około trzydziestu kawalerzystów, po niemieckiej - zaledwie jeden samochód i sześciu żołnierzy.  Nie była to więc żadna kolumna pojazdów, jak można przeczytać w wielu miejscach.
Również liczba zabitych i rannych Niemców jest znacznie mniejsza niż przywykło się uważać. Zginęło ich zaledwie trzech, pozostali prawdopodobnie uszli z życiem. Nieprawdziwa jest także informacja, że po tej walce major Dobrzański rozstrzelał pojmanych jeńców. Nikt z mieszkańców wsi ani razu nie wspomniał o takim zdarzeniu. Polacy szybko oddalili się z miejsca walki, w dodatku wątpliwe, by major dopuścił się zbrodni wojennej. Pomijając już kwestie jego sumienia, byłoby to lekkomyślne narażenie ludności na niemiecką zemstę. Jak wiemy, nic takiego nie miało miejsca.
Walka pod Wolą Chodkowską nie miała większego znaczenia i wpływu na historię oddziału majora Dobrzańskiego. Dlaczego zatem pojawiło się wokół niej tyle nieprawdziwych informacji? Na to pytanie spróbuję odpowiedzieć już w kolejnym artykule.



7 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, dziękuję za te miłe słowa. Również pozdrawiam!

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń