To musiała być strasznie smutna Wigilia. Pierwsza okupacyjna... W wielu domach miejsce przy stole miało już zawsze pozostać puste. Byli jednak tacy, którzy chociaż przez chwilę mogli mieć wrażenie, że do wigilijnej wieczerzy zasiadają w wolnej Polsce. Sprawiał to widok polskich mundurów, noszonych w okupowanym kraju jeszcze dwa miesiące po Wrześniu. 23 grudnia 1939 roku w leśniczówce Bielawy niedaleko Poświętnego miała miejsce Wigilia Oddziału Wydzielonego WP majora Hubala.
Przed Wigilią
Na przełomie listopada i grudnia major Dobrzański wyjechał do Warszawy, by tam od Komendanta Głównego Służby Zwycięstwu Polski uzyskać aprobatę dla swojej działalności. W tym czasie Hubalczycy przenieśli się w lasy brudzewickie. Zastępujący Hubala kapitan Józef Grabiński (ps. "Pomian") zmienił nieco sposób funkcjonowania oddziału. W dzień, mimo niskich temperatur, żołnierze biwakowali w lesie, nocowali zaś w gajówkach. Części z nich "Pomian" udzielił urlopów i tak na przykład, wbrew temu, co widzimy w filmie "Hubal", w Wigilii nie brał udziału plutonowy Józef Alicki.
Major do oddziału wrócił 23 grudnia, przywożąc z Warszawy awanse dla pchor. Zygmunta Morawskiego ("Bem"), kpr. Romualda Rodziewicza ("Roman") i wspomnianego już Alickiego, a z Kielc prezenty: ciepłe skarpety, szaliki, rękawiczki, bieliznę i papierosy. Były to dary od tamtejszych harcerek, nazywanych później Ósemką Kielecką. Ze swoimi żołnierzami spotkał się na Bielawach, gdzie trwały już przygotowania do Wigilii.
Przygotowania do wieczerzy
Leśniczówkę Józefa Żulikowskiego wybrano nieprzypadkowo. Jeszcze w połowie XIX wieku należała do zgromadzenia księży Filipinów, administrujących tutejszą owczarnią. Za pomoc udzielaną powstańcom w 1863 roku władze carskie odebrały zakonnikom ich dobra i przez prawie pięćdziesiąt kolejnych lat w obszernych budynkach gospodarskich stacjonowała sotnia kozacka. Po roku 1879 na Bielawach rezydował carski łowczy, podlegający obwodowi łowieckiemu w Spale. W niepodległej Polsce osada stała się siedzibą leśniczego i gajowego, a także ośrodkiem szkoleniowym dla gajowych. Do wybuchu wojny leśniczówka pełniła również funkcje reprezentacyjne - przed lub po udanym polowaniu często biesiadował tu prezydent Ignacy Mościcki. Ustronnie położona, dysponująca przestronną salą myśliwską, świetnie nadawała się na miejsce Wigilii Hubalczyków i ich zaproszonych gości.
Chociaż na Bielawach na co dzień mieszkał J. Żulikowski z żoną Marią oraz gajowy Adam Kaczmarek, właściwymi gospodarzami Wigilii byli leśniczy Eugeniusz Wróblewski z Dęby i jego żona Ludmiła. Przygotowaniem wieczerzy zajęły się panie Żulikowska i Wróblewska, mając do pomocy Mariannę Cel (ps. "Tereska"). Jedzenie na świąteczny stół ofiarowali przyjaciele i współpracownicy oddziału. Anna Bąkowska z Kraśnicy przesłała ryby, z których potem przygotowano zupę, leśniczy Żulikowski podarował jałówkę, wiele produktów żywnościowych dostarczyli także konspiratorzy z Opoczna: Czesław Chrustowicz "Konar" i Włodzimierz Bliński "Wernyhora".
Cóż to była za Wigilia!
Był to już dzień wigilijny, wieczorem stawiliśmy się w leśniczówce, gdzie był już major z Korabiem [por. Feliksem Karpińskim - E.P.]. Spotkaliśmy się wszyscy w dużej sali z podwyższeniem na scenę. [...] Na podwyższeniu stała choinka [...]. Pod białym obrusem pachniało siano, na stole opłatek. - wspominał Marek Szymański, ps. "Sęp". Stoły ustawiono w podkowę, a na ścianach zawisły godło państwowe i polskie flagi. Panował podniosły nastrój. Ksiądz Mieczysław Gawron z Poświętnego zmówił krótką modlitwę. Chwilę później Major, ubrany w nieskazitelny mundur, rozpoczął dzielenie się opłatkiem, w pierwszej kolejności przełamując się z gospodynią, Ludmiłą Wróblewską. Na chwilę zapomniałam, że trwa wojna - zwierzyła się później. - Te mundury polskich żołnierzy zwiodły wszystkich obecnych. Wydawało nam się, że jesteśmy w wolnej Polsce...
A przecież oddział nie był wówczas zbyt liczny. Oprócz samego Hubala, na Bielawach znaleźli się kpt. J. Grabiński ("Pomian"), por. J. Karpiński ("Korab"), ppor. M. Szymański ("Sęp"), ppor. Z. Morawski ("Bem"), ppor. Modest Iljin ("Klin"), plut. R. Rodziewicz ("Roman", "Tarnawa"), kapral Tadeusz Zakrzewski, kpr. Kania, Jerzy Szkodziński ("Sokół"), Tadeusz Madej ("Tadeusz Nawrocki") oraz wspomniana już M. Cel ("Tereska"). Możliwe, że uczestnikiem Wigilii był również Edmund Michalski, który do oddziału wstąpił w listopadzie. Wśród zaproszonych gości, oprócz wymienionych już leśników, znaleźli się również gajowy Adam Kaczmarek z córką, praktykant leśny Kazimierz Soborowski i sekretarz nadleśnictwa Brudziewice Eugeniusz Szyrmer. Niewykluczone, że obecny był również nadleśniczy z Brudzewic Aleksander Zienkiewicz. Nie brakło również reprezentantów cywilów. Oprócz wspomnianych już W. Blińskiego i Cz. Chrustowicza, do stołu z Hubalczykami zasiedli J. Kula z Opoczna, Władysław Sikora i Józef Madej ("Jerzy") z Ruskiego Brodu, Z. Urban, niejaki Strzemieński, Gołas i Kazimierz Orzeszek z Brodnicy. Na warcie przy bramie leśniczówki stał Ryszard Piasecki.
Po odjeździe gości rozpoczęła się część mniej oficjalna. Pamiętam, jak major siedział przy kominku, podparty na łokciu. - wspominała Maria Żulikowska. - Ogień buzował, burka zwisała majorowi z ramienia. A naokoło siedziały jego chłopaki i śpiewały pieśni. Wigilia musiała być dla Hubalczyków pięknym przeżyciem, skoro następnego dnia pisali w liście do harcerek kieleckich: Cóż to była za Wigilia! Jedni z bardzo nielicznych Polaków
święciliśmy ją wolni i niepodlegli żadnej okupacyjnej władzy i ten
kawałek Ziemi Polskiej na którym ją święciliśmy, był skrawkiem Państwa
Polskiego w całym tych dwóch wyrazów, tak drogich dla nas, znaczeniu. Dużo nas tu nie było, ale jakże dobrane towarzystwo! [...] Było
nam osobliwie dobrze na tej Wigilii, jedynej takiej w życiu,
niezapomnianej, dobrze z naszym dowódcą, ze sobą w tej naszej zwartej,
zżytej tak mocno, serdecznie, żołnierskiej gromadzie.
23 czy 24 grudnia?
Czytelników, którzy dotarli do tego miejsca w artykule być może dziwi, że wciąż piszę o 23 grudnia 1939 jako o dacie wydarzeń na Bielawach. Nie jest to jednak pomyłka ani błąd. Tamtego roku bowiem 24 grudnia wypadał w niedzielę. W takich wypadkach, jak czytamy w kalendarzu z 1933 roku, Wigilię przenoszono na sobotę poprzedzającą, a więc 23-ci. Potwierdzenie takiego "manewru kalendarzowego" znajdujemy także w notatkach Kazimierza Papée, ambasadora II RP przy Watykanie, prywatnie szwagra majora Dobrzańskiego. W roku 1939 zapisał on: 23 XII Sobota - jutro właściwa wilja [...] ale my po polsku - dziś!. I choć nam, współczesnym, może wydać się to nieco dziwne, możemy przyjąć właściwie za pewnik, że do wigilijnego stołu Hubalczycy zasiedli właśnie 23 grudnia 1939 r.
Na koniec wypada wyjaśnić kilka słów o panującym powszechnie przekonaniu, że po Wigilii Hubalczycy udali się na pasterkę. Nie jest to jednak prawda. Jak wynika ze wspomnień Józefa Alickiego, żołnierze uczestniczyli w nabożeństwie w Poświętnem dopiero po Nowym Roku. Więcej na ten temat znajdziecie w artykule Hubalczycy i msza w Poświętnem.
Fotografie:
1) Wigilia w leśniczówce Bielawy. Kadr z filmu "Hubal" (1973 r.), zbiory Filmoteki Narodowej
2) Leśniczówka Bielawy. Zbiory Jana Zaborowskiego.
3) Kartka z kalendarza z roku 1939 z datą 23. grudnia jako dniem Wigilii narodzin Pana Jezusa.
Bibliografia:
Alicki J., Wspomnienia żołnierza z oddziału mjra. "Hubala", "Wojskowy Przegląd Historyczny", nr 3, 1987.
Bilski Mieczysław, Skąd nasz ród. Koneckie koneksje, cz. II, Warszawa 1999; [cyt. za:] Leśniczówka Bielawy. Wspomnienia Adama Tadeusza Dorcza [dostęp dn. 19.12.2018].
[b.a.], Haliczanin, kalendarz powszechny na rok 1933, Lwów 1933.
[b.a.], Kalendarz posłańca św. Antoniego z Padwy na rok Pański 1939, [brak miejsca wydania], 1939.
Kosztyła Z., Oddział Wydzielony Wojska Polskiego mjra Hubala, Warszawa 1987.
Lombarski J., Na Bielawach las szumem historię opowiada, czyli Hubalowa Wigilia, [dostęp dn. 19.12.2018].
Lombarski J., Ostatnia Wigilia majora Hubala, "Tygodnik Opoczyński" nr 51-52, 2017, s. 8.
Właśnie się doczytałem ,że Wigilia w sobotę wypadała w 1944roku.
OdpowiedzUsuńCoś się nie zgadza...
A mógłby Pan podać źródło tej informacji o dacie wigilii w 1944 roku?
UsuńTak, jak pisałam w tekście, przygotowując go korzystałam z kalendarza na rok 1939, gdzie data wigilii figuruje wyraźnie jako niedziela, oraz ze wspomnień Kazimierza Papee, które potwierdzają, że w tej sytuacji do kolacji wigilijnej siadano dzień wcześniej, w sobotę.