wtorek, 11 kwietnia 2017

Wielkanoc u Hubalczyków

Hucisko w marcowej szacie, 2003 r.
Fot. Jacek Lombarski


W oddziale, oprócz twardych obowiązków żołnierskich i trudów codziennej służby, zdarzały się i dni wyjątkowe, świąteczne, obchodzone uroczyście. Nie bez echa przeminęło pierwsze okupacyjne Święto Niepodległości, Boże Narodzenie czy imieniny Marszałka Piłsudskiego. Podobnie było i w przypadku Świąt Wielkiejnocy.
W 1940 roku Niedziela Wielkanocna wypadała 24 marca. Oddział stacjonował wtedy w Hucisku, do którego przybył 15 marca, jeszcze przed świtem. Major zatrzymał się na kwaterze wdowy Marianny Koselskiej. Razem z nim mieszkał m.in. ksiądz Ludwik Mucha, Romuald Rodziewicz "Roman", Marianna Cel "Tereska" i prowadzący kancelarię oddziału Wiktor Maruszewski. Razem - osiem osób.

Nad oddziałem wisiał wciąż jeszcze cień wydarzeń sprzed zaledwie dwóch tygodni. 13 marca stacjonujących w Gałkach Krzczonowskich Hubalczyków odnalazł łącznik Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej - płk Leopold Okulicki "Miller". Efektem jego wizyty była częściowa demobilizacja oddziału.
To z pewnością duży cios dla zamierzeń majora. Lecz jednocześnie w powietrzu czuć już podmuchy nadchodzącej wiosny. Oddajmy głos Stanisławowi Lisowskiemu, mieszkańcowi wsi Szałas:  ... po wściekłej zimie rozpoczęło się piękne przedwiośnie. Wielkanoc wypadła bardzo wcześnie - 25 marca [powinno być 24 marca - E.P]. Czekaliśmy nadejścia wiosny z utęsknieniem, bo wszyscy wierzyliśmy w potęgę aliantów, w ich zdolność do własnej obrony i w ich solidność w spełnianiu obowiązków wobec sojuszniczej Polski [...] Krążyły po wsi uporczywie roznoszone ułamki radiowych audycji z zagranicy, pełne obietnic... 
Czy wiosna okaże się Tą Wiosną? Na to wszyscy liczą. Tymczasem we wsi trwają przygotowania do świąt. By stworzyć Hubalczykom atmosferę jak najbardziej przypominającą rodzinny dom, z okolicznych wsi i placówek, dworów i plebanii napływają paczki żywnościowe, a w nich mięso, wędliny, ciasta. Niewielkie były nasze przygotowania do świąt - przyznawał po latach plut. Józef Alicki. Myśmy z mamą zapytały majora, co mamy gotować na obiad? Odpowiedział: Suche ziemniaki i barszcz na święconej kiełbasie. I tak było - wspominała Genowefa Chrzanowska-Koselska, córka gospodyni, u której kwaterował Hubal.
A jednak, mimo tej skromności, święta przebiegły w bardzo miłym i serdecznym nastroju. 24 marca, o 9-tej rano oddział zgromadził się na placu ćwiczeniowym. Za chwilę pojawił się major w towarzystwie adiutanta i plut. "Romana".  W imieniu Hubalczyków życzenia dowódcy złożył plut. Alicki. Była to bardzo wzruszająca chwila. W miejscowej szkole przygotowano ołtarz, przy którym ksiądz Mucha odprawił nabożeństwo. Wygłosił również kazanie, w którym nawiązał do pięknego i wielkiego zadania, jakie stoi przed oddziałem - walki o Polskę. 
Po mszy przemawiał sam Hubal. Swoje słowa skierował nie tylko do podkomendnych, ale również do obecnej ludności cywilnej. Mówił: Kochani, wierzcie mi, że Niemiec nie będzie długo panoszył się w naszej Ojczyźnie. Wkrótce nadejdzie Polska, piękna i sprawiedliwa, jak była. Gdybym nie wierzył, że wywalczymy wolność, nie nosiłbym tego munduru i polskiego orzełka na czapce. A ja poty nie zdejmę munduru, póki wolnej Polski nie zobaczę. Żołnierze i cywile dzielili się na kwaterach święconym jajkiem. 
W Poniedziałek Wielkanocny ksiądz Mucha znów odprawił nabożeństwo, tym razem w mieszkaniu Władysława Koselskiego. Później major, w towarzystwie ppor. Z. Morawskiego "Bema", pchor. H. Ossowskiego "Dołęgi" i jeszcze dwóch kaprali, udał się konno do pobliskiego majątku Konary. W drodze pod końmi Hubala i "Dołęgi" zarwał się lód i obaj skąpali się w lodowatej wodzie, co przy dyngusie było ogromnie a propos - czytamy w dzienniku bojowym oddziału. Wieczorem, w drugi dzień świąt, odbyła się również zabawa taneczna, która trwała do północy. 
Utrzymaniu dobrych, świątecznych nastrojów sprzyjał fakt, że zaraz po Wielkiejnocy odnaleziono kasę pułkową, ukrytą przez jedną z wrześniowych jednostek. 30 000 zł pozwoliło na wypłacenie żołdu oficerom, podoficerom i żołnierzom, których staż w oddziale był odpowiednio długi. 
Niestety, ten spokojny czas nie trwał długo. Zbliżał się 30 marca, a wraz z nim pierwsze większe starcie Hubalczyków z Niemcami, które do literatury weszło jako bitwa pod Huciskiem...

5 komentarzy:

  1. Witam, nie wiem czy mogę w tym miejscu pisać: otóż poszukuję wiadomości o moim dziadku Józefie Koselskim, który w 1940 roku został wywieziony do obozu koncentracyjnego z tego co udało mi się dowiedzieć najpierw do Sachsenhausen, potem Ravensbruck i w końcu do Dachau gdzie zmarł.Miał w obozie status więźnia "areszt ochronny". Chciałabym coś więcej o nim wiedzieć, jednak nie mam już z kim o tym porozmawiać, większość rodziny nie żyje. Dziadek ożenił się z Feliksą Z domu Tokarska, mieli dzieci: Stefana, Antoniego, Czesława, Marię, Franciszka, Janinę. Mieszkali w Hucisku, ojciec mówił nazwę, ale nie pamiętam, ich dom został przez Niemców spalony tak jak i cała wieś. Ojciec pamiętał jak uciekali do lasu ... Po wojnie rodzina wyjechała na Dolny Śląsk, zamieszkali w Książnicy w gminie Dzierżoniów. Może słyszała Pani kiedyś coś o moim dziadku i jego rodzinie?
    Jeżeli mój post jest nie na miejscu to bardzo proszę o usunięcie.
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowna Pani, bardzo dziękuję za zaufanie. Oczywiście, postaram się Pani pomóc, jednak na ten moment nie mogę niestety niczego obiecać. Być może będzie Pani wygodniej kontaktować się ze mną poza forum publicznym, podaję więc maila: zolnierka@gmail.com
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję :), odezwę się na email

      Usuń
  2. A które to Hucisko? Bo w obrębie województwa świętokrzyskiego, takich wsi jest około 6. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak prababcia wspominała o tych ziemniakach xD haha i o tej potańcówce, a potem gestapo wyłapało pół mojej rodziny i ich w tej stodole gdzie była potańcówka żywcem spalili.

    OdpowiedzUsuń