Jeszcze na początku zimy 1939 roku Major nie planował na razie rozbudowy swojego oddziału, dlatego też w tamtym okresie rzadko przyjmował ochotników. Nieliczne wyjątki robił dla tych, którzy zgłaszali się z własną bronią i mundurem, posiadając już przy tym pewne przeszkolenie wojskowe. Jedną z takich osób był plut. Stanisław Kmita (ps. „Twardy”) z Radzic, uczestnik obrony Warszawy, który zameldował się przywożąc na saniach rkm, 60 magazynków, kilka granatów i pistolet.
Same Radzice zresztą szybko stały się jednym z prężniejszych ośrodków wspierających Hubalczyków. Tamtejsza placówka dostarczała oddziałowi, poza żywnością i furażem, także broń i amunicję, pozostawioną we wrześniu '39 przez polskie jednostki i przechowywaną przez chłopów. Podobną inicjatywę zorganizował w Inowłodzu Józef Pruski, plutonowy 7. pułku ułanów lubelskich. Powróciwszy do rodzinnej miejscowości w październiku, kontakt z oddziałem nawiązał za pośrednictwem leśniczego Eugeniusza Wróblewskiego z Dęby. Ja, [plut. Stanisław] Kagankiewicz i Baranowski braliśmy od brata konia z wozem i jechaliśmy na pobliskie wsie […], i odbierali pozostawioną broń, amunicję i różne przedmioty wojskowe […] oczywiście mając za dnia zrobiony wywiad, gdzie u kogo co się znajduje. Odebrane rzeczy odwoziliśmy do leśniczego Wróblewskiego, a ten z kolei przekazywał oddziałowi Hubala – wspominał Pruski. Pod koniec listopada, zagrożony wpadką, musiał jednak opuścić Inowłódz i podjął decyzję dołączenia do oddziału. Przyjął wówczas pseudonim „Ułan”.
Józef Pruski "Ułan", jako żołnierz 7. pułku ułanów lubelskich. Zbiory M. Szymańskiego | |
Czasami mieszkańcy wiosek zgłaszali się do Majora bezpośrednio, przywożąc broń, granaty i elementy umundurowania. Gospodarze z sąsiedniej wsi Mechlina też przynosili granaty i karabiny, najwięcej Grzegorz Skorupa z synem Józefem i Władysław Wiśniewski – wspominała Bronisława Cieślak z Gałek. Najcharakterystyczniejszym jednak przykładem współpracy wsi z oddziałem było spotkanie, do jakiego doszło najprawdopodobniej 28 grudnia 1939 r. w Anielinie. Major Dobrzański porozumiał się wówczas z działaczami Stronnictwa Ludowego i „Wici”: Władysławem Głąbińskim i Ignacym Sobczakiem, w efekcie czego do kawalerzystów zaczęła napływać broń. Były wśród niej nie tylko ręczne karabiny maszynowe, ale nawet karabin przeciwpancerny wz. 35. Na temat jego użycia w starciach oddziału zachowała się zaledwie jedna relacja. Marek Szymański ps. „Sęp”, wówczas dowódca piechoty, wspominał walki pod Szałasami: Zostaliśmy mniej więcej w połowie wsi, mając po lewej stronie Zapuście, przed sobą szosę, a z prawej niewielkie, rzadko zalesione wzniesienie. Pluton Drabika pilnował Zapuścia, by stamtąd nie wyszli nam Niemcy na tyły. Heniek strzegł szosy swoim pepancem. Wspomagał go Ryś z cekaemem, mając również niejaki wgląd na to wzniesienie.
Broń do oddziału przywoziły również patrole, nieustannie rozsyłane przez Hubala. W większości przypadków okoliczna ludność chętnie wskazywała miejsce jej ukrycia. Zdarzało się, że leżała ona płytko, zaraz pod śniegiem, czasami jednak zamarznięta ziemia szalenie utrudniała wydobycie zakopanych skrzynek. W czasie jednego patrolu kilof, którego używali żołnierze, wypaczył się i prawie uderzył w zapalniki. Wracając z jednego patrolu meldowałem majorowi swój powrót - wspominał plut Józef Lewandowski ps. „Lech” - Coś przywiózł? - spytał major. Wtaskaliśmy [...] do izby dwie skrzynki, jedną z granatami, drugą z zapalnikami. Major popatrzył, uśmiechnął się i do obecnego w izbie gościa powiedział: o, taki towar to by nas interesował. Z treści rozmowy wynikało, że przybyły oferował majorowi różne zapalniki własnej produkcji. Innym razem Lewandowskiemu udało się odnaleźć skrzynki z amunicją do rkmów.
Dzięki takim „znaleziskom”, w oddziale nie brakowało amunicji. Jak już pisałam poprzednio, problem stanowiły jedynie naboje do pistoletów. Przywoziły je z Warszawy kurierki: Ludmiła Żero „Ludka” i Genowefa Ruban „Genia”, która zresztą była inicjatorką pomocy Hubalczykom. Dziewczyny dostarczały żołnierzom także bieliznę, elementy umundurowania, lekarstwa i środki na insekty, bardzo dokuczające w chałupach. Obarczone ciężkimi walizami niekiedy budziły nawet ludzkie odruchy u niemieckich towarzyszy podróży, którzy pomagali wnosić pakunki do wagonu i ustawiać je na półkach. Jak przyjechały do oddziału (przywiezione na saniach), chłopcy zaczęli zdejmować walizki. Podszedł major, wziął jedną walizkę i powiedział: „Jak wy to możecie unieść?” Od tego mamy Niemców Panie Majorze – odpowiedziały dziewczęta – zapisał relację Ludmiły Żero Zygmunt Kosztyła. By zamknąć temat amunicji warto wspomnieć również o tym, że w już Hucisku Major powierzył zadanie pozyskania nabojów do pistoletów nieznanemu z imienia nauczycielowi ze Skarżyska.
Swój udział w dozbrajaniu oddziału mieli również pracownicy służby leśnej. Gajowy Wacław Nowak z Brogowej wskazał miejsce ukrycia broni Janowi Michrowskiemu i Stefanowi Nowakowi, którzy część wykopanego arsenału przekazali potem żołnierzom w Gałkach. Wydatnej pomocy udzielił także leśniczy Otokar Rudke, dzięki któremu do oddziału trafił 1 ciężki karabin maszynowy, 1 ręczny karabin maszynowy, 9 karabinów i kilka skrzynek amunicji. To oczywiście jedynie pojedyncze przykłady, podobnie zresztą jak w przypadku duchowieństwa. Jako przyjaciela Hubalczyków najłatwiej wskazać księdza Edwarda Ptaszyńskiego z Ruskiego Brodu, który gromadzoną broń ukrywał w wieży kościelnej. Jednak Jan Sekulak (ps. „Dago”) podkreślał w swojej relacji: „Każda niemal plebania była punktem odbioru”.
Niekiedy w ręce żołnierzy majora Dobrzańskiego wpadała broń niemiecka. Oddział z zasady nie podejmował żadnych akcji zaczepnych w stosunku do nieprzyjaciela, jednak zdarzało się, że któryś z patroli, natykając się na nieprzyjaciela, decydował się go rozbroić. Taka niemiła przygoda spotkała chociażby feldfebla Wolfganga Leiricha z 650. pułku piechoty, który 10 stycznia 1940 roku około południa miał nieszczęście zetknąć się z „Polnische Banditen”: […] nagle z lasu wyłoniła się grupa około dziewięciu jeźdźców i grożąc użyciem broni zmusiła nasz pojazd do zatrzymania się. Wszyscy bandyci mieli na sobie polskie mundury z dystynkcjami i czapki polowe z orzełkiem, a jeden z nich pas oficerski. Byli uzbrojeni w osiem karabinów wz. 98 b., lekki karabin maszynowy, trochę granatów ręcznych; wszyscy jeźdźcy mieli polskie szable kawaleryjskie. Zażądali, żebyśmy wysiedli i skonfiskowali nam broń (trzy karabiny wz. 98 b i pistolet wz. 08 wraz z amunicją. […] Dalsze straty: 555 świeżych wiejskich jajek, 23 funty masła, 10 funtów sera białego, garnek miodu (około 2,5 litra). Konni bandyci kazali nam stać bez ruchu, a sami zniknęli w kierunku zachodnim.
Patrol niemiecki w poszukiwaniu oddziału Hubala, zima 1940 r. Fot. z książki J. Piekałkiewicza "Wojna kawalerii 1939-1945" |
Bibliografia:
Gmitruk J., Na tropie żołnierzy
majora „Hubala”, „Zielony Sztandar, nr 96 z dn.
30.1.1978, s. 8.
Kacperski B., Wroniszewski J. Z, „Mała
wojna” majora Hubala, Końskie 2005.
Piekałkiewicz J., Wojna kawalerii 1939-1945, Warszawa 2003.
Pruski Józef, Moje wspomnienia, rkps, fotokopia w zbiorach autorki.
Rudke O., Przysięgę odbierał hubalczyk, [w:] „Gniewnie szumiał las”, Warszawa 1982, s 46- 51.
Spuścizna Marka Szymańskiego w zbiorach Archiwum Akt Nowych w Warszawie.
Szymański M., Spotkanie z przeszłością, „Biuletyn Informacyjny Komitetów Postępowej Działalności Gospodarczej i Kulturalnej przy Stow. PAX”, marzec 1958, s. 53 – 59.
Zaborowski J., Major Hubal i jego żołnierze, Tomaszów Mazowiecki 2011.
Żero Ludmiła, Relacja, Archiwum Muzeum Wojska w Białymstoku, sygn. III/2/14.
Glock 17 ASG to replika popularnego pistoletu używanego przez siły policyjne i wojskowe na całym świecie. Jest to model airsoftowy, który naśladuje działanie prawdziwej broni, oferując przy tym bezpieczną formę rozrywki i treningu. Glock 17 ASG cieszy się popularnością wśród entuzjastów airsoftu dzięki swojej niezawodności, precyzyjnej budowie i realistycznemu wyglądowi.
OdpowiedzUsuńPistolet gazowy to urządzenie służące do samoobrony, które wykorzystuje gaz pieprzowy lub łzawiący do obezwładnienia napastnika. Dzięki prostocie obsługi i kompaktowym rozmiarom, pistolet gazowy jest idealnym rozwiązaniem dla osób pragnących zwiększyć swoje bezpieczeństwo w codziennym życiu.
OdpowiedzUsuń