niedziela, 11 sierpnia 2019

Niepokorny czy uczciwy? Ostatnie lata służby Hubala cz.1

Ostatnie przedwojenne zdjęcie Hubala.
Major Dobrzański, jego siostra Leonia Papee i jej mąż, Kazimierz Papee,
6 (?) VIII 1939 r.
Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego.
Henia wszyscy lubili, ale przełożeni woleli nie mieć go w swych jednostkach. Chętnie się go pozbywali - miał o Dobrzańskim powiedzieć generał dywizji Juliusz Rómmel.  Panuje dość powszechne przekonanie, że Hubal był człowiekiem niepokornym, nigdy nie zginającym karku, otwarcie mówiącym w oczy nawet najmniej wygodne prawdy. Jego trudny charakter miał się stać przyczyną licznych konfliktów z przełożonymi i w efekcie częstej zmiany przydziałów. Widać to zwłaszcza w latach trzydziestych, kiedy po dwuletniej (1934 - 1936) służbie w 2. pułku strzelców konnych musiał opuścić Hrubieszów i przenieść się do Wilna, a potem Wołkowyska.
Jak to jednak bywa w przypadku historii majora Dobrzańskiego, przekonanie to okazuje się być jeszcze jednym szkodliwym mitem, uparcie trzymającym się jego osoby. Gdyby bowiem przyjrzeć się uważniej ostatnim latom służby Hubala w Wojsku Polskim, można dojść do wniosku, że tym, co najbardziej przeszkadzało przełożonym, była jego uczciwość i niezgoda na jakiekolwiek nadużycia.

Kwatermistrz 2. pułku strzelców konnych
Gdy w 1937 roku ówczesny dowódca 4. pułku ułanów zaniemeńskich opiniował majora Dobrzańskiego, zaznaczył, że do jego jednostki trafił on "dla poprawy opinii jako zdyskwalifikowany kwatermistrz". Zwrot ten musi dziwić historyka, zważywszy na to, jak dobrze major Dobrzański odnajdował się na stanowisku kwatermistrza 2. pułku strzelców konnych w Hrubieszowie.  We wspomnieniach kolegów i żołnierzy pułku jawi się on przede wszystkim jako dobry organizator, dbający zarówno o ludzi, jak i konie. Łaźnia z wannami, nowoczesna piekarnia parowa, przydział kożuszków na zimę i pełnego umundurowania wyjściowego - to tylko niektóre inicjatywy, podjęte przez majora Dobrzańskiego po przyjściu do Hrubieszowa. Dzięki jego staraniom, znacząco poprawił się stan materiału końskiego w pułku. Był to zresztą jeden z głównych powodów, dla których pułkownik Romuald Niementowski, dowodzący strzelcami konnymi, ściągnął Majora na kwatermistrza. (Stanowisko to wakowało po mjr. Jarosławie Kaczyńskim, który po awansie na podpułkownika został zastępcą dowódcy 24. pułku ułanów). Potrzebny był mu fachowiec, który nie tylko zadba o konie, ale także o poziom wyszkolenia jeździeckiego. I z tego zadania Dobrzański wywiązał się bardzo dobrze - trenowana przez niego reprezentacja pułku odniosła wiele sukcesów na konkursach hippicznych, zdobywając m.in. nagrodę Prezydenta Miasta Lublina.

Konflikt z dowódcą pułku
Pułkownik Romuald Niementowski (siedzi drugi z lewej)
i major Henryk Dobrzański (drugi z prawej) na fotografii pamiątkowej
Szkoły Podoficerskiej CKM 17-ej Brygady Kawalerii.
Zbiory G. Dańczuka
Dlaczego więc pułkownik Niementowski doprowadził do przeniesienia do innej jednostki tak dobrego kwatermistrza? Trudno wskazać moment, w którym rozpoczął się konflikt pomiędzy tymi dwoma oficerami. W dotychczasowej literaturze przedmiotu znaleźć można jedynie lakoniczne wzmianki na ten temat. Zygmunt Kosztyła pisał: dowódca pułku płk Romuald Niementowski zaczął bardzo ostro zwalczać Dobrzańskiego. Odwoływał jego zarządzenia i decyzje, także w sprawach sportowych.  Wysuwając takie twierdzenie, Kosztyła opierał się na relacji Jarosława Suchorskiego, wówczas młodego porucznika, jednego z oficerów trenowanych przez majora Dobrzańskiego. Problem jednak w tym, że w swoich wspomnieniach Suchorski przywołuje zaledwie jedną taką sytuację. Rzecz dotyczyła zakładu sportowego, jaki przyjął Major: należący do niego wałach "Nic ci do tego" miał pokonać przeszkodę wynoszącą 180 cm - wysokość, jakiej nigdy nie skakał (nieco więcej o tym zakładzie pisałam tutaj). W drodze na plac, gdzie miała odbyć się próba, "Nica" i jadącego na nim por. Suchorskiego spotkał dowódca pułku. Pułkownik Niementowski kategorycznie zabronił wykonywania tak niebezpiecznych skoków, jednak jeździec wytłumaczył się, że rozkaz stawienia się na placu był rozkazem koleżeńskim, który musi honorowo wykonać. Czy w tej sytuacji możemy w ogóle mówić o "odwoływaniu zarządzeń sportowych" majora Dobrzańskiego przez dowódcę pułku? Z pewnością nie, był to bowiem zaledwie jeden przypadek, w dodatku niedotyczący stricte prowadzenia reprezentacji pułku. Jest to zatem mylące uogólnienie Zygmunta Kosztyły.
Nieco więcej światła na tę sprawę rzuca relacja, jaką mogli usłyszeć słuchacze Radia Wolna Europa. 2 grudnia 1973 r. wyemitowano audycję, w której bliscy i towarzysze broni wspominali majora Dobrzańskiego. Jednym z nich był Ludwik Turasiewicz, oficer 2. pułku strzelców konnych w czasie, kiedy przyszły Hubal został tam kwatermistrzem. Zapamiętał on takie zdarzenie: W czasie dostawy siana, lekarz wet[erynarii], który wchodził w skład komisji, odrzucił szereg wozów motywując to tym, że jakość siana jest zupełnie zła. Przeciwko temu wystąpił kwatermistrz, który był odmiennego zupełnie zdania. Kazał pobrać próbki z poszczególnych wozów, wysłać do analizy, która potwierdziła jego rację. We wspomnianej komisji zasiadał również dowódca pułku. Być może jemu i weterynarzowi zależało na zmianie dostawcy siana, niekoniecznie bezinteresownie, a major Dobrzański swoją dociekliwością udaremnił działanie w tym kierunku? To wszystko oczywiście materia bardzo delikatna, nie potwierdzona żadnymi dowodami, warto jednak zasygnalizować ten wątek w biografii Majora, tym bardziej, że dotąd najprostszym rozwiązaniem było przypięcie mu łatki osoby z trudnym charakterem, łatwo popadającej w konflikty. Pewną wskazówką może być też  analogiczna sytuacja, do jakiej doszło po przeniesieniu Hubala do 4. pułku ułanów zaniemeńskich (więcej na ten temat w drugiej części wpisu).

Odejście z Hrubieszowa
Jeszcze inaczej konflikt pomiędzy tymi oficerami zapamiętał por. Bronisław Księżopolski, dowódca plutonu. Według jego słów, pułkownik Niementowski [...] jawnie zazdrościł [majorowi Dobrzańskiemu] i [...] się go obawiał jako swego konkurenta do żołnierskiej sławy. Niezależnie od tego, co kierowało dowódcą pułku, doprowadził do przeniesienia przyszłego Hubala. Rozkazem z dn. 5 maja 1936 r. major Dobrzański został wyznaczony dowódcą szwadronu zapasowego 4. pułku ułanów, mieszczącego się w Wołkowysku. Odchodzącego kwatermistrza żegnano z wielkim żalem, jeśli wierzyć Księżopolskiemu, "dosłownie płakał po nim cały pułk". Zarówno w oczach młodej kadry, jak  zwykłych żołnierzy, major Dobrzański dał się poznać jako znakomity organizator i gospodarz, dbający przede wszystkim o dobro swoich podkomendnych.


Ciąg dalszy


Bibliografia:
Dziennik Personalny nr 11 z dn. 17.06.1934. 
Kosztyła Z., Oddział Wydzielony Wojska Polskiego majora "Hubala", Warszawa 1987.
Nowakowski T., Ostatni z Kmiciców. Major Hubal, jakiego znaliśmy, zapis audycji Radia Wolna Europa z dn. 02.12.1973 na stronie Polskiego Radia: https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/832272,Major-Hubal-legendarny-rycerz-kampanii-wrzesniowej  [dostęp dn. 11.08.2019].
Sobierajski H., Dyszyński A., Hubal, Warszawa 2018.
Suchorski J., Wspomnienia ułańskie, rękopis w zbiorach Krystyny Dobrzańskiej-Sobierajskiej, maszynopis w zbiorach Jacka Lombarskiego. 
Szymański M., Oddział majora Hubala, Warszawa 1986.

1 komentarz:

  1. „Rozkazem z dn. 5 maja 1936 r. major Dobrzański został wyznaczony dowódcą szwadronu zapasowego 4. pułku ułanów, mieszczącego się w Wołkowysku”. Autorka może poda źródło tych informacji. Korzysta ale nie podaje źródła, co parzy?

    OdpowiedzUsuń